"Przekaźniki podniecenia", bo tak z greckiego nazywane są feromony, to narzędzie, które coraz bardziej popularyzuje się nie tylko wśród singli. Te, wydzielane przez ludzki organizm, związki zwiększają naszą atrakcyjność o 22,6% - wynika z przeprowadzonych badań.

Już w 1986 roku amerykańscy naukowcy dowiedli, że ludzkie feromony są wytwarzane w minimalnych ilościach zarówno przez kobiety, jak i mężczyzn (wcześniej obserwowano stosowanie tych związków u ponad 1,5 tys. gatunków zwierząt, głównie owadów). Najbardziej wiarygodne badania przeprowadziła doktor Martha McClintock z Uniwersytetu w Chicago. Wynikało z nich, że za sprawą dwóch feromonów, kobiety przebywające w więzieniu mają zsynchronizowany cykl miesiączkowy. Eksperyment ten stał się punktem wyjścia do szukania konkretnych zależności między ludzkimi feromonami, a nasza seksualnością.

Śladami doktor McClintock poszli naukowcy z Uniwersytetu w Liverpoolu, którzy udowodnili, że Androstadienon, przypuszczalny ludzki feromon obecny w pocie mężczyzn, zwiększa ich atrakcyjność w oczach kobiet. Badanie przeprowadzili podczas tzw. szybkich randek, przy których okazało się, że panowie oceniani byli przez kobiety, jako bardziej atrakcyjni, gdy te wdychały owy związek.

Wiktor Koszycki z serwisu Feromony.pl potwierdza, że te naturalne związki, obecne na skórze człowieka, oddziałują na podświadomość innych ludzi. Pobudzają sferę seksualną osobników płci przeciwnej, przez co mają istotny wpływ na przyciąganie partnera w naszym środowisku. - Ludzie coraz częściej korzystają z syntetycznie wytwarzanych feromonów, bo te zwyczajnie dodają im pewności siebie i pomagają w nawiązywaniu nowych znajomości. Sceptycy uważają, że to efekt placebo, niemniej jednak klienci chwalą sobie efekty, jakie dają i, co więcej, sięgają po kolejne – mówi Koszycki.

Podnieść jakość życia osobistego

Pragnienie bycia atrakcyjnym to jedno z najczęściej spotykanych marzeń ludzi młodych, ale i tych, którzy swojego partnera już dawno znaleźli. Dlatego tak dużą frekwencją cieszą się salony kosmetyczne, siłownie czy sklepy z odżywkami poprawiającymi formę fizyczną. Coraz częściej single uczestniczą też w specjalnie dla nich przygotowanych kursach skutecznego uwodzenia. Wszystko po to, by zwiększyć swoją atrakcyjność, wzmocnić pewność siebie, wreszcie poprawić relacje z innymi ludźmi. Psychologowie twierdzą, że w korzystaniu z  różnego rodzaju « narzędzi do uwodzenia » nie ma nic złego, jednak ważne, aby przede wszystkim być świadomym swojej wartości. - Na co dzień stale odbieramy feromony innych osób oraz emitujemy własne w sposób nieświadomy. Co może dać nam stosowanie feromonów? Przede wszystkim pewność siebie. Dzięki nim wzrasta śmiałość w kontaktach z osobami zarówno naszej, jak i przeciwnej płci. Być może, dzięki tej podprogowej manipulacji, zyskamy sobie przychylność otoczenia i sympatię. Może nam to pomóc w rozwoju kariery, jak i podnieść jakość życia osobistego. Pamiętajmy jednak o tym, że stosowanie feromonów nie jest prostą przepustką do sukcesu. Jeśli naszym celem jest poprawa relacji z otoczeniem, pracujmy również nad swoimi umiejętnościami interpersonalnymi, takimi jak aktywne słuchanie czy nawiązywanie nowych znajomości. Nie traktujmy innych instrumentalnie, ale starajmy się szczerością i serdecznością zjednywać sobie ludzi – podkreśla Weronika Styczyńska, psycholog kliniczny. - Najprostszym sposobem wywierania przyjaznego wrażenia na innych jest uśmiech. Dlatego starajmy się wyrobić w sobie postawę pozytywnego nastawienia do świata, tak, aby nasz uśmiech był szczerym wyrazem dobrego samopoczucia i pełnego ciepła nastawienia do innych. Feromony pomogą subtelnie wpłynąć na lepszy odbiór naszej osoby przez otoczenie, ale ważne jest, abyśmy potrafili utrzymać i wzmocnić to dobre wrażenie – dodaje.



Najczęściej zadawane pytania



Podobne artykuły:


Wersja do druku