Blondynka tropem używek
Zrozumieć świat, posmakować jego piękna i okropności, zmęczyć się, zostać ściśniętym w tłumie lokalesów, wymienić z nimi uśmiechy i spojrzenia, zgubić się i odnaleźć, zjeść pieczonego karalucha na targu – tak, to jest prawdziwa podróż przez świat i przez życie. Tak lubię najbardziej – pisze Pawlikowska w dzienniku ze Sri Lanki. To właśnie podejście stanowi o niezwykłej sile oddziaływania jej książek, która zapewniła autorce rzesze wiernych czytelników. Na pewno nie będą oni zawiedzeni, sięgając po dwie nowe publikacje podróżniczki.
Pierwsza z nich jest zapisem podróży Pawlikowskiej do Peru, dawnego imperium Inków i koki. Z tej używki w czasach świetności państwa rządzonego z Cuzco mógł korzystać tylko władca – Sapa Inca – oraz ci, którzy za szczególne zasługi dla monarchy zostali przez niego wyróżnieni. Dziś suszoną kokę można kupić w każdej andyjskiej wiosce. Popularność swoją zawdzięcza skutecznemu przeciwdziałaniu chorobie wysokościowej. Stosują ją Indianie, aby łatwiej znieść surowe warunki życia w Andach, oraz przyjezdni, aby wspomóc organizm zmuszony do funkcjonowania w rozrzedzonym powietrzu. Oczywiście używała jej także podróżniczka, o czym opowiada w swojej książce, obrazowo wyjaśniając różnicę między koką a kokainą. Jednak Peru to nie tylko koka, to także wspaniałe górskie krajobrazy, dzika przyroda, pozostałości kultury Inków, w tym słynne Machu Picchu, meloniki rodem z Londynu na głowach Indianek oraz… świnki morskie na talerzu.
Drugi dziennik opisuje wrażenia Beaty Pawlikowskiej z podróży na Sri Lankę, lepiej znaną pod nadaną przez kolonistów nazwą Cejlon. Perła Oceanu Indyjskiego, jak często mówi się o tej wyspie, to kraina herbaty. Jednak zanim posadzono na niej roślinę, z liści której powstaje popularny na całym świecie napar, próbowano innych upraw. Pierwszy był cynamon. Po załamaniu się rynku cynamonu w XIX wieku, Anglicy sprowadzili na wyspę sadzonki kawy. Tę z kolei wytępił zabójczy grzyb. Wtedy dopiero na wyspie zaczęto uprawiać herbaciany krzew. A właściwie drzewo, bo roślina ta w naturalnym środowisku dorasta do 10 m wysokości. Krzewem staje się na skutek ciągłego zrywania z niej młodych listków i pączków. Jednak nie oddaje ich bez walki – dolne gałęzie oraz starsze, grube i skórzaste liście dotkliwie ranią nogi tych, którzy zbierają surowiec do przetworzenia w znaną nam herbatę. Oprócz spostrzeżeń na temat herbaty, autorka prowadzi także rozważania na temat religii, bo na Sri Lance przetrwała do dziś najstarsza i najbardziej pierwotna odmiana Buddyzmu. Tam też, otoczony czcią, znajduje się ząb Buddy, o który wielokrotnie prowadzono wojny. Kto je wywoływał i w jakim celu, dowie się czytelnik Blondynki na Sri Lance.
Najczęściej zadawane pytania
Podobne artykuły:
Wersja do druku
Szukaj
Zimowy wystrój wnętrz – jak stworzyć magiczną atmosferę na cały sezon?
Zima to niezwykły czas, kiedy wnętrza naszych domów zyskują na znaczeniu jako przestrzenie ciepła, relaksu i spotkań. To nie tylko okres Świąt Bo
Jaka praca na okres świąteczny?
Okres przedświąteczny to wyjątkowo gorący czas w roku. W związku z tym wiele przedsiębiorstw potrzebuje dodatkowych rąk do pracy. Z kolei znaczna częś
Dobry prawnik od nieruchomości — co powinno go cechować?
Rynek nieruchomości to obszar, w którym szczególnie ważna jest znajomość przepisów prawnych i ich praktycznego zastosowania. Każda tra
Elegancki dress code – jak dopasować ubranie do okazji
W świecie biznesu odpowiedni strój to klucz do budowania profesjonalnego wizerunku. Wybór ubrań zależy nie tylko od branży, ale także od konk
Najlepsza sukienka na wesele dla mamy: garść porad
Dzień, w którym własne dziecko bierze ślub jest wyjątkowy w życiu każdej matki. To szczególna chwila, która na zawsze pozostaje w pam