Filmy czterech guru amerykańskiego kina niezależnego: Todda Solondza, Kevina Smitha, Gusa van Santa i Joe Swanberga, zobaczy publiczność tegorocznego American Film Festival, który rozpocznie się już dziś we Wrocławiu. Dzięki nim AFF stanowić będzie polski odpowiednik Sundance Film Festival – największego festiwalu filmów niezależnych w USA.

Czarny koń festiwalu
Ikoną amerykańskiego kina niezależnego jest Todd Solondz. Ten pięćdziesięciodwulatek pochodzenia żydowskiego ma na swoim koncie jedenaście filmów. Nie unika w nich bulwersujących tematów obyczajowych, wyśmiewa pozorną beztroskość amerykańskiego stylu życia i moralne zakłamanie współczesnego świata. Każdy ze zrealizowanych przez niego filmów staje się zarzewiem gorących dyskusji i polemik.
Todd Solondz będzie gościem tegorocznego American Film Festival, podczas którego, jako pierwszy, odbierze nagrodę Indie Star Award dla wybitnej postaci amerykańskiego kina niezależnego. Jego najnowszy film, Czarny koń, opowiadający historię otyłego trzydziestolatka, próbującego znaleźć miłość i rozpocząć samodzielne życie, otworzy tegoroczną edycję festiwalu. Sam twórca będzie bohaterem retrospektywy, w ramach której wrocławska publiczność zobaczy m.in.: Witaj w domku dla lalek – film nagrodzony podczas festiwalu w Sundance, Happiness – nagrodzone w Cannes, Palindromy, czy Życie z wojną w tle.

Multiinstrumentalista
Reżyser, aktor, scenarzysta, producent, autor komiksów, radiowiec, czterdziestolatek pochodzący, podobnie jak Solondz, z New Jersey – to możliwie najkrótsza charakterystyka Kevina Smitha, jednego  najważniejszych twórców kina niezależnego w USA.  W jego dorobku znajdują się takie filmy, jak: Clerks: Sprzedawcy; W pogoni za Amy, Dogma, Jay i Cichy Bob kontratakują.
Festiwalowa publiczność zobaczy najnowsze jego dzieło, Czerwony Stan. - Punkt wyjścia filmu  jest charakterystyczny dla thrillera – podają organizatorzy festiwalu – trzech nastolatków, liczących na niezobowiązujący seks, wpada w pułapkę zastawioną przez obłąkanego kaznodzieję i jego współwyznawców. Chłopcy trzymani na oddalonej od miasta farmie zmuszeni są znosić tortury i upokorzenia, czekając na niechybną śmierć. Przyjazd policji jedynie pogarsza sprawę… Fundamentalizm religijny oraz bezradność wobec niego wszelkich władz państwowych i organizacji społecznych to główne motywy tego obrazu.

Oscarowe kino niezależne
Można zaryzykować stwierdzenie, że Gus van Sant jest autorem kina niezależnego, którego filmy zdobyły najwięcej nominacji do Oscarów. Buntownik z wyboru nominowany był aż dziewięciokrotnie, a Obywatel Milk ośmiokrotnie, zdobywając dwie statuetki. W jego filmach przewijają się tematy podróży, wędrówki, prawa do inności, tolerancji etc.
Dwójka outsiderów i ekscentryków to bohaterowie najnowszego filmu reżysera, pt. Restless, który zostanie zaprezentowany podczas AFF. Pasją chłopaka jest uczęszczanie na pogrzeby, fascynuje go śmierć. Dziewczyna zaś (w tej roli Mia Wasikowska) jest w terminalnym stadium raka. Razem dane im będzie odkryć znaczenie takich  słów jak przyjaźń, miłość, bliskość czy śmierć.

Codzienne „bycie”
Mumblecore to najnowszy nurt w amerykańskim kinie niezależnym, który jak dotąd swym zasięgiem nie wyszedł poza USA. Jest on w związku z tym na gruncie europejskim, a tym samym polskim, dość słabo znany. Głównym tematem podejmowanym przez twórców tego nurtu jest życie dwudziestokilku-, trzydziestolatków. Filmy realizowane są minimalnymi środkami przy niskim budżecie, a gra aktorska zredukowana jest do – jak mówi Michał Oleszczyk – poziomu codziennego „bycia”.
Podczas wrocławskiego festiwalu zaprezentowana zostanie retrospektywa jednego z głównych twórców tego nurtu, Joe Swanberga. Ten trzydziestolatek ma już na swoim koncie dziesięć filmów i wszystkie one wyświetlone zostanę podczas AFF.






Najczęściej zadawane pytania



Podobne artykuły:


Wersja do druku