Co może Cię spotkać, jeśli nazywasz się Dawid Abel i jesteś ciapowatym, pracującym w banku bohaterem horroru? Na pewno uwiedzie Cię nieziemska piękność, spotkasz Jezusa i zostaniesz przeklęty. No i oczywiście na Twoich barkach spoczywać będzie zbawienie świata. Połącz to z zamiłowaniem autora książki do twórczości głównonurtowych kapel metalowych i możesz liczyć na wytarte cliché: skrzydlate, śmierdzące siarką ifryty z czerwonymi ślepiami, ołtarze, gasnące świece, ciężkie, czarne zasłony…Czytając pierwszy rozdział „Rytuału” łatwo można się zniechęcić takim właśnie typowym obrazem wyłaniającym się z książki. Jednak jeśli dać autorowi szansę, rozkręca się. Co czeka dalej? Iście Carrollowski klimat grozy z dużą dozą humoru i pewnego dystansu do formy. Żywa fabuła będzie trzymać w napięciu i zachęcać do dalszej lektury. Wraz z bohaterami rozpoczniemy dramatyczną walkę z czasem jednocześnie poznając reguły rządzące drugim, astralnym światem. Odbędziemy darmową wycieczkę po Dantejskim piekle, na własnych palcach poczujemy ból średniowiecznej Inkwizycji, a także przekonamy się, że znane wszystkim podania ludowe kryją w sobie więcej niż ziarnko prawdy. Dużym plusem „Rytuału” jest lekkość stylu i języka oraz takie ukazanie świata, w którym nie wszystko jest białe lub czarne. Miłe są też folklorystyczne „smaczki” fabularne – na przykład domowy skrzat Pikulik serwujący szklaneczkę słynnej śliwowicy.Ogólnie rzecz ujmując – warto przymknąć oko na fatalny początek i przeczytać książkę od deski do deski.

Najczęściej zadawane pytania



Podobne artykuły:


Wersja do druku