Trzy przyjaciółki z małego miasta zaczynają studia w Poznaniu. To dla nich czas wielkich przemian i utraty złudzeń. Dziewczyny nawiążą nowe przyjaźnie, spotkają miłości, także te nie zawsze szczęśliwe, ale za to pouczające. Odnalezienie swojego miejsca w życiu okaże się trudne, ponieważ każda z nich dźwiga bagaż doświadczeń z młodości. Joanna, Beata i Alicja mogą zawsze na siebie liczyć - nawet jeśli każda z nich inaczej patrzy na świat. Dzięki swojemu wsparciu i przyjaźni nauczą się wiary w siebie i swoje możliwości, a decyzje, jakie przyjdzie im podejmować w dorosłym życiu, pozwolą wyjaśnić problemy z przeszłości lub nabrać do nich dystansu.Losy przyjaciółek zostały ukazane na tle przemian politycznych lat osiemdziesiątych. Lektura Widoku na taras pobudza do refleksji. Dotyka ważnych spraw, z którymi czasami nie mamy odwagi się zmierzyć, a którym dobrze jest się przyjrzeć w zaciszu własnego domu. Mimo upływu lat i wielu trudnych chwil, które przeżyły, Alicja, Beata i Joanna zawsze potrafią odnaleźć spokój, zasiadając na tarasie w Żabim Rogu… Wzruszająca historia trzech kobiet, w których każda z nas może odnaleźć cząstkę siebie. W holu Collegium Novum zebrał się podenerwowany tłum młodzieży, której czasami towarzyszyli jeszcze bardziej zdenerwowani rodzice. Krążyli nawet po korytarzach, próbując zagadywać przechodzących pracowników uniwersytetu. Tych ostatnich łatwo było rozpoznać — spokojnie szli do swoich pokoi i z pewnym politowaniem patrzyli na kłębiący się tłum. Asia, Alicja i Beata stanęły pod ścianą i zaczęły się niepewnie rozglądać. Obok nich stał chłopak, którego pamiętały z egzaminów ustnych. Nietrudno było go zauważyć — niewielu przedstawicieli płci brzydkiej zdawało na ten kierunek. Miał dziwny wyraz twarzy i przyglądał się spod oka każdemu, kto był podobnie do niego ubrany. Powoli przysunął się do ściany, pod którą stały dziewczyny.— Nie wiecie, o której ogłoszą wyniki? Bo dziesiąta już dawno minęła — zagadnął niepewnie.— Jak znam życie, to przetrzymają nas jeszcze z dziesięć, piętnaście minut, a potem okaże się, że papier do maszyny się skończył i napiszą listę dopiero na jutro — odezwała się Asia.— Może nie będzie tak źle. Krzysiek jestem — przedstawił się nagle i dodał: — Mogliby już nas oświecić. Może wtedy przestałbym patrzeć na każdego jak na potencjalnego wroga. Dlaczego jest tylko osiemdziesiąt miejsc? — Tego nikt, oczywiście, nie wie. Jestem Ala, to Asia i Beata — przedstawiła siebie i koleżanki Alicja.Obok rozmawiającej grupki stanęło dwoje ludzi. Chłopak w garniturze i dobrze ubrana kobieta po czterdziestce. Dyskretnie rozglądali się wśród tłumu. Rozmawiali przyciszonymi głosami, ale tłok był tak wielki, że nie dało się nie słyszeć treści rozmowy.— Adaś, nie martw się już. Przecież to tylko formalność, wiesz, że osobiście rozmawiałam z Andrzejakiem i obiecał mi przyjęcie — mówiła uspokajająco kobieta.— Dobrze mamie mówić. Jak się nie uda, to będzie mi mama przysyłała paczki do wojska — stwierdził ze złością chłopak. — I co to za pomysł z tą polonistyką? Dlaczego nie próbowała mama na medycynę?— Bo przyjęcie na akademię oznacza kluczyki do fiata! A na uniwerek tylko… — wyszeptała mu do ucha.— No tak, to zmienia postać rzeczy. O, niech mama zobaczy, tam jest ta dziewczyna, którą spotykałem u profesora. Ciekawe, ile osób ma zagwarantowane przyjęcie?Alicja usłyszała tę ostatnią uwagę i spłonęła rumieńcem. Więc temu służyły te konsultacje w mieszkaniu Andrzejaka, to ona, naiwniaczka myślała, że ojciec jej ufa, a on za plecami załatwił córce protekcję! Nie wierzył w jej umiejętności? Chciał oszczędzić bólu? Może jest za głupia, aby tutaj studiować. Ala poczuła, jak nagle została wciągnięta w świat, którego przedtem nie znała. Przekupstwo, protekcja, układy. ____________________________________________________________ Dziewczyny spały na tylnym siedzeniu, zmęczone kilkugodzinną jazdą i wczesną pobudką. Ojciec Alicji prowadził spokojnie po dosyć wyludnionych drogach i zastanawiał się, dlaczego Beata nie mogła pojechać z nimi. Nie wierzył w opowieść jej matki, ale nie powiedział tego córce. Lubił jej przyjaciółki — tę trzpiotowatą Asię i poważną Beatę. Ta ostatnia przypominała mu kogoś, o kim myślał właściwie każdego dnia. Może dlatego obchodziły go losy Beaty. Zaczął się już zbliżać do granic gminy, w której leżał Żabi Róg. Kilka lat temu kupił tutaj mały domek, ale nikomu o tym nie powiedział. Domostwem opiekowała się rodzina mieszkająca kilkadziesiąt metrów dalej. Za niewielką opłatą wietrzyli pokoje, palili w piecach i dbali o ogród. W maju wpadała tam starsza siostra Kwiecińskiego i przesiadywała aż do końca września. Elżbieta, na prośbę brata, udawała właścicielkę domu i bardzo ją ta rola bawiła. Nie pytała nigdy, dlaczego ją o to prosił. Najważniejszy dla niej był fakt, że mogła tu spokojnie tłumaczyć swoje książki i przyjmować niezliczone przyjaciółki.Samochód wjechał na podwórze. Dom położony był na niewielkim wzniesieniu, którego zbocze prowadziło wprost do jeziora. Niedaleki las zacieniał większość podwórza. Kierowca wysiadł i powoli rozprostowywał kości. Rozejrzał się po ukwieconym ogrodzie, w którym ktoś posadził wiele gatunków róż. Rosły właściwie wszędzie, oplatały nawet dom. Nie było natomiast tradycyjnego warzywniaka.Jak dobrze tutaj wrócić, nawet na trochę, pomyślał i opuścił głowę. Spojrzał na taras, który sam dobudował. Spędził na nim tyle szczęśliwych godzin — rozmawiając, śmiejąc się lub po prostu patrząc na jezioro.Z domu wybiegła kobieta o kasztanowatych włosach, ubrana w jakiś dziwny chałat, którego poły powiewały za nią.— Hubert! — wołała już od progu. — Nareszcie przyjechałeś, już myślałam, że się wam coś po drodze stało.— Witaj, Elu! — objął siostrę i pocałował ją w oba policzki. — Jak dobrze cię znowu widzieć. I dom tak wspaniale wygląda. Dobrze, że niczego tu nie zmieniłaś.Dziewczyny obudziły się, kiedy samochód stanął, i teraz zaspane wychodziły. _____________________________________________________________

Najczęściej zadawane pytania



Podobne artykuły:


Wersja do druku