AntyWalentyna
Spis treści
Autor Małgorzata Przymuszała
Już sama nie wiem, skąd wywodzi się moja nienawiść do walentynek? Kiedy byłam w szkole podstawowej ( ile czasu to już minęło...) 14 luty był dla mnie dniem, na który czekałam z niecierpliwością. Byłam ciekawa czy i ile dostanę walentynkowych kartek. Jakoś nigdy nie poświęcałam większej refleksji temu, że są one badziewiem i zalatują kiczem.
W szkole średniej- och szkoda gadać- walentynki mogłyby dla mnie nie istnieć- bo i po co? Wokół landrynkowe blondynki obsypywane były słodkimi misiami, natomiast intelektualistek chłopcy się bali. Walentynkowych gadżetów nigdy nie dostawałyśmy w tym okresie. To była nasza cena za niedostępność. Od zdania matury i wejścia w nowy cykl mojego życia- czytaj wesołe życie studenta- walentynki są dla mnie… jak by to powiedzieć? Smutnym dniem, bo współczuję zarówno tym, którzy są w tym dniu sami i muszą znosić najazd czerwonych serduszek na każdym kroku, oraz tym którzy dają się ponieść fali kupowania bombonierek czekolady w znajomym kształcie.
Zaraz się pewnie odezwie jakiś psycholog, że moja niechęć do tego dnia to efekt urazu z okresu dojrzewania. Ostrzegam, że nigdy się takim gadaniem nie przejmowałam i przejmować nie będę. Ot, co.
Od kilku lat w Polsce istnieje mania przyswajania amerykańskich wzorców kultury. Tak było ze świętem Hallowen, tak też jest z dniem zakochanych. Już nawet nie krytykuję globalizmu- bo to gra nie warta świeczki. Ale denerwuje mnie fakt, że połączone jest to z komercją, masowością i co najbardziej irytujące z nieoryginalnością. Bo jak tu być oryginalnym, kiedy w sklepach aż się roi od przesłodzonych maskotek trzymających w swoich łapkach wielkie czerwone serducho z napisem „I love you”- ba, nawet niektóre wygrywają do tego ckliwa melodie. A w sumie co to za sztuka kupić takiego zwierzaka? Inni też tak robią – to dlaczego nie ja??? I proszę, tak powstaje tłum jednostek, które zapatrzone w czekoladki, kartki i zabawki zapominają, że kiedyś bardzo popularne było święto zwane Nocą Kupały. I więcej się dzieci wtedy rodziło i wszyscy byli zadowoleni. A tu? A tu masz babo placek. Tylko podpis „twoja Walentyna” i się człowiek zastanawia kto to? Aż w końcu nieśmiały chłopak spod jedynki cudem ujawnia w wakacje, że on tej zimy Walentynke nam przesłał. Godne pozazdroszczenia.... Kartki walentynkowe, o których już wspomniałam, są pełne tandety.
sztuczności i szablonowości. No chyba, że ktoś sam wykonuje oryginalne kartki- wtedy chylę przed nim czoła i w pierś się bije. Ale gdy szaleniec kupuje dziesięć takich samych świstków i wysyła je wybrankom, sam siebie skazuje na los jaki spotkał tytułowego bohatera komedii polskiej „Och, Karol”.
Ale w ogóle po co Walentynki? Dlaczego ludzie majaą być dla siebie mili i kochający się tylko w ten jeden dzień? Dają sobie prezenty walentynkowe a zapominają o swoich imieninach, urodzinach. O rocznicy ślubu nawet zapominają! Dlaczego nie obchodzić swojego dni zakochanych w rocznice poznania czy ślubu? To ma być nasze święto, a nie kierowników hipermarketow, którzy zacierają już rączki na kasę, którą na nas zbijają.
Więc może zaprzestańmy w końcu tego masowego małpowania wzorców podsuwanych nam przez kulturę popularna. Sprawmy by okazywanie uczuć było sferą czysto indywidualną. Jedyną radą na to jest próba odnalezienia siebie- czego sobie i Wam życzę. Amen.
PS. Wczoraj mój mąż kupił mi tulipana. Dlaczego? Bo ładna była wczoraj pogoda…
Wersja do druku
Zaraz się pewnie odezwie jakiś psycholog, że moja niechęć do tego dnia to efekt urazu z okresu dojrzewania. Ostrzegam, że nigdy się takim gadaniem nie przejmowałam i przejmować nie będę. Ot, co.
Od kilku lat w Polsce istnieje mania przyswajania amerykańskich wzorców kultury. Tak było ze świętem Hallowen, tak też jest z dniem zakochanych. Już nawet nie krytykuję globalizmu- bo to gra nie warta świeczki. Ale denerwuje mnie fakt, że połączone jest to z komercją, masowością i co najbardziej irytujące z nieoryginalnością. Bo jak tu być oryginalnym, kiedy w sklepach aż się roi od przesłodzonych maskotek trzymających w swoich łapkach wielkie czerwone serducho z napisem „I love you”- ba, nawet niektóre wygrywają do tego ckliwa melodie. A w sumie co to za sztuka kupić takiego zwierzaka? Inni też tak robią – to dlaczego nie ja??? I proszę, tak powstaje tłum jednostek, które zapatrzone w czekoladki, kartki i zabawki zapominają, że kiedyś bardzo popularne było święto zwane Nocą Kupały. I więcej się dzieci wtedy rodziło i wszyscy byli zadowoleni. A tu? A tu masz babo placek. Tylko podpis „twoja Walentyna” i się człowiek zastanawia kto to? Aż w końcu nieśmiały chłopak spod jedynki cudem ujawnia w wakacje, że on tej zimy Walentynke nam przesłał. Godne pozazdroszczenia.... Kartki walentynkowe, o których już wspomniałam, są pełne tandety.
sztuczności i szablonowości. No chyba, że ktoś sam wykonuje oryginalne kartki- wtedy chylę przed nim czoła i w pierś się bije. Ale gdy szaleniec kupuje dziesięć takich samych świstków i wysyła je wybrankom, sam siebie skazuje na los jaki spotkał tytułowego bohatera komedii polskiej „Och, Karol”.
Ale w ogóle po co Walentynki? Dlaczego ludzie majaą być dla siebie mili i kochający się tylko w ten jeden dzień? Dają sobie prezenty walentynkowe a zapominają o swoich imieninach, urodzinach. O rocznicy ślubu nawet zapominają! Dlaczego nie obchodzić swojego dni zakochanych w rocznice poznania czy ślubu? To ma być nasze święto, a nie kierowników hipermarketow, którzy zacierają już rączki na kasę, którą na nas zbijają.
Więc może zaprzestańmy w końcu tego masowego małpowania wzorców podsuwanych nam przez kulturę popularna. Sprawmy by okazywanie uczuć było sferą czysto indywidualną. Jedyną radą na to jest próba odnalezienia siebie- czego sobie i Wam życzę. Amen.
PS. Wczoraj mój mąż kupił mi tulipana. Dlaczego? Bo ładna była wczoraj pogoda…
Najczęściej zadawane pytania
Podobne artykuły:
Wersja do druku
Szukaj
Jaka praca na okres świąteczny?
Okres przedświąteczny to wyjątkowo gorący czas w roku. W związku z tym wiele przedsiębiorstw potrzebuje dodatkowych rąk do pracy. Z kolei znaczna częś
Dobry prawnik od nieruchomości — co powinno go cechować?
Rynek nieruchomości to obszar, w którym szczególnie ważna jest znajomość przepisów prawnych i ich praktycznego zastosowania. Każda tra
Elegancki dress code – jak dopasować ubranie do okazji
W świecie biznesu odpowiedni strój to klucz do budowania profesjonalnego wizerunku. Wybór ubrań zależy nie tylko od branży, ale także od konk
Najlepsza sukienka na wesele dla mamy: garść porad
Dzień, w którym własne dziecko bierze ślub jest wyjątkowy w życiu każdej matki. To szczególna chwila, która na zawsze pozostaje w pam
Ciasto zza oceanu na świąteczny stół – przepis na sernik nowojorski
Podobno nowojorczycy wierzą, że ich sernik (zwany tam cheesecake) był pierwszy na świecie i nikt wcześniej takiego ciasta nie robił. Jakkolwiek było, war