Są tacy, którzy twierdzą, że kobiety są bodajże z Wenus, a mężczyźni z Marsa. Są też tacy, którzy z uporem maniaka próbują te "Wenusjanki" przekonać do tego, że za Chiny Ludowe się z facetem nie można dogadać… ani jedni, ani drudzy nie mają racji. Mam nadzieję, że o tym wiedzą.

My kobiety lubimy sobie wmawiać, że wszelkie trudności w komunikacji z facetem wynikają z dziwności męskiego umysłu. Zwykle zwalamy na mężczyzn to, że nie potrafimy im przekazać pewnych rzeczy. Poważna kobieca literatura utwierdza w przekonaniu, że z mężczyzną nie da się porozmawiać, bo jest zupełnie inaczej skonstruowany. Och, jak dobrze! Nie trzeba się przejmować tym, co mówimy i robimy! To facet jest winny temu, że nas nie rozumie! Niedorozwój jeden! Można się potem pożalić koleżankom, jaki to nasz facet jest beznadziejny, jak nic do niego nie dociera, jak nie rozumie podstawowych rzeczy. Po prostu, jakiś zupełnie inny twór! Nie to, co my- boginie komunikacji!

Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę, drogie boginie komunikacji, że komunikowanie się to proces, w którym udział biorą oprócz nadawcy także odbiorcy. Aby mogli sobie przekazać wiadomość potrzebują wspólnych kanałów komunikacji i wspólnego kodu. Należy także przy okazji jak najbardziej ograniczyć możliwość wystąpienia wszelkich zniekształceń i szumów- czyli wszystkiego, co może przeszkodzić w przekazaniu informacji. Pamiętajmy przy tym, że wspomniany wspólny kod, to kod, który jest zrozumiały nie tylko dla nadawcy, ale i odbiorcy! Tak, tak, nie tylko wy musicie rozumieć, co mówicie do swoich partnerów. Oni też muszą wiedzieć, o co Wam chodzi.

Zrozumienie tego jest często bardzo trudne. Wymaga uświadomienia sobie, że nie wszystko, co mówimy będzie zrozumiałe dla drugiej, zwłaszcza męskiej strony. Wszystko dlatego, że nasz tok rozumowania jest pokrętny a męski prosty. Kobiety porozumiewają się za pomocą szeregu aluzji, powiązań, kontekstów. Mężczyźni porozumiewają się za pomocą prostych komunikatów. Czasem zdarzy im się, że rzucą jakąś aluzyjką- naturalnie stosunkowo łatwą do zrozumienia. A poza tym- walą prosto z mostu albo nie mówią nic.Genialnie proste. Niestety, siła stwórcza nie obdarzyła nas, kobiet tak prostym rozwiązaniem, więc kręcimy, kluczymy, nawiązujemy, dajemy do zrozumienia, stosujemy skomplikowane ciągi skojarzeń…

Naprawdę, nic dziwnego, że nikt nas nie rozumie. Nawet my same. Kiedy dawno temu przebywałam przez jakiś czas w Niemczech niesamowicie mnie bolało, że mój niemiecki jest zbyt słaby na poziom komunikacji, który byłby dla mnie satysfakcjonujący. Pewna bardzo mądra kobieta powiedziała mi wtedy: "Naucz się upraszczać, to co masz do powiedzenia. Masz już odpowiedni zasób słów, wystarczy ci, aby przekazać wszystko, co masz do powiedzenia. Tylko musisz nauczyć się używać prostych komunikatów." Od tego dnia przestałam się przejmować swoim niemieckim i doskonale porozumiewałam się nie tylko z najbliższym otoczeniem, ale i z dalszym.

Taka sama zasada obowiązuje w komunikacji damsko-męskiej. Jeśli mamy zostać zrozumiane musimy się nieco wysilić i uprościć nasz tok rozumowania. Obawiam się, że opcja nauczenia faceta rozumienia zawiłego toku myślenia nie sprawdzi się. Być może nieco przywyknie, być może zacznie zwracać nieco więcej uwagi, ale na pewno nie uda nam się nauczyć mężczyzny skomplikowanego babskiego toku myślenia. Pozostaje zatem skorzystać z rady, z której sama kiedyś skorzystałam komunikując się w języku obcym: uprościć. To nie wina mężczyzn, że mają mniej skomplikowane umysły. Ba, śmiem nawet twierdzić, że powinnyśmy wszystkie z tej prostoty czerpać wzór!

Proste rozwiązania są najczęściej najskuteczniejsze, więc po cóż komplikować proces komunikacji? Dla przykładu, można facetowi powiedzieć: "Chodźmy dziś do kina" zamiast "Tak dawno już nigdzie nie wychodziliśmy. Nie masz ochoty się dzisiaj gdzieś ruszyć? No, bo ja słyszałam, że w sumie, to w tym nowym kinie, to fajnie jest i wygodne fotele mają." Ja miałam trudność w pisaniu tego wywodu, a jak biedny facet ma to zrozumieć ze słuchu? I jak ma wyciągnąć z tego wniosek, że chcesz z nim iść do kina?

Być może zawiodłam wiele kobiet, którym dobrze było z myślą, że wina za trudności w porozumiewaniu się z facetami leży tylko i wyłącznie po stronie płci męskiej. Nie leży. Częściej to właśnie kobiety nie chcą przyjąć do wiadomości, że to, co mówią może być niezrozumiałe nie tylko dla mężczyzn, ale nawet dla kobiet. Jasne, najwygodniej jest uznać, że facet twój wróg, na dodatek z innej planety. Najłatwiej jest powiedzieć, że ten kretyn znowu nie zrozumiał o co chodziło, że nie idzie z nim normalnie porozmawiać. Bardzo to wygodne, ale niestety mijające się z prawdą i to och, jak szerokim łukiem…Drogie panie, to naprawdę nie tak, że z mężczyznami nie idzie porozmawiać. To wierutne kłamstwo, że schodząc na męski poziom komunikacji staczamy się w naszej sztuce konwersacji. Wyższość kobiet nad męskim rodem polega na tym, że my potrafimy nasze wywody uprościć, a oni swoich nie potrafią uczynić bardziej skomplikowanymi. I kto tu jest lepszy?

Polecam zatem symplifikację jako najskuteczniejszy sposób znalezienia wspólnego języka z każdym mężczyzną, którego spotkacie na swojej drodze. Kiedy tylko poznacie jej cudowne działanie na zawsze zapomnicie jak to jest, kiedy facet cię nie rozumie. Naturalnie, jeśli nadal chcecie kluczyć i zasypywać swoich mężczyzn aluzjami- proszę bardzo, ale ja nie będę słuchać Waszych jęków o beznadziejności facetów. I tak Wam nie uwierzę!