Dalsze losy bohaterki Całej zawartości damskiej torebki. Agnieszka, prawie czterdziestoletnia tłumaczka z ambicjami literackimi, dzieli życie z Ksawerym, filozofem i biznesmenem, swoją licalną miłością. Oboje są po nieudanych związkach, mozolnie uczą się od podstaw znaczenia słowa „MY”.

Niespodziewana i nieplanowana ciąża sprawia, że Agnieszka przestaje być już neurotyczką i bardziej realnie patrzy na życie. Wciąż jednak nie umie planować, zwłaszcza swojej pisarskiej kariery i męczy ją w związku z tym poczucie niespełnienia, tym bardziej, że jej partner Ksawery realizuje się w każdej możliwej dziedzinie. Agnieszkę zaczyna dręczyć poczucie nieuzasadnionej beznadziei i uporczywe pytania: co dalej zrobić ze swoim życiem i z „nowym-starym” związkiem. Kłopotów nie rozwiązuje wizyta w melancholijnej dzielnicy Salwator, u tajemniczej Czarodziejki.
Agnieszka ma jednak dar przyciągania do siebie szczęśliwych ludzi i kojarzenia ich w szczęśliwe pary. A to, co dobre, w końcu do niej powraca ze zdwojoną siłą i przez kompletne zaskoczenie.


„Pierwsza osoba liczby mnogiej” w lekki i dowcipny sposób, opowiada o sprawach ważnych, jak macierzyństwo, kariera i partnerstwo. Autorka jest czujną obserwatorką rzeczywistości i z rozbrajającą dawką ironii komentuje jej absurdy.Błyskotliwy język, inteligentny humor, realne postaci sprawiają, że powieść czyta się szybko i z przyjemnością.

Fragment:

Jakim cudem ja w tym wszystkim wylądowałam? Jeszcze parę miesięcy temu zamartwiałam się dlaczego Eryk mnie porzucił, i co mam robić ze sobą w życiu. Zwyczajne, niewyszukane problemy singielki. Teraz miałam wrażenie, że wdepnęłam wprost do serialu, gdzie nadgorliwy scenarzysta obdarował mnie, co prawda, namiętnym narzeczonym z odzysku, ale w promocji dorzucił jeszcze samo życie, jego byłą, piękną żonę eks, jego dziecko nastoletnie, czyli pasierba poniekąd, oraz założył odgórnie, że się z tym wszystkim śpiewająco, z uśmiechem na ustach, w dojrzały sposób i z wdziękiem uporam. Żeby było jeszcze ciekawiej, mój narzeczony to nie mógł być taki sobie zwykły, odszukany po latach ukochany z podstawówki, na przykład dobrze prosperujący deweloper-romantyk, porzucony przez snobistyczną żonę-materialistkę, któremu wystarczyłoby, jak każdemu normalnemu, serialowemu biznesmenowi, spragnionemu domowego ogniska, że pięknie gotuję i wyglądam, dbam o rośliny doniczkowe, oraz jestem czuła dla pasierba. O, nie, mój Ksawery musiał być biznesmenem-filozofem, który sobie wymyślił, że aby spełnić ambicje moje i jego, muszę zostać bestsellerową pisarką.



Najczęściej zadawane pytania



Podobne artykuły:


Wersja do druku