Związek z wampirem, choć udany, nie przestaje być groźny dla Belli nawet po pięciu miesiącach jego trwania. I nie zapowiada się, żeby miało być lepiej, bo Edward uparł się, że nie przemieni swojej ukochanej w nieśmiertelnego potwora. Ich w miarę spokojną egzystencję przerywa tragiczne zdarzenie podczas urodzin dziewczyny, kiedy to przez jedną kropelkę krwi rodzina Cullenów przemienia się w groźne bestie.
Kontynuacja kultowego już dziś „Zmierzchu” przynosi ze sobą więcej cierpień, dramatów i sytuacji nie do przeskoczenia niż najeżony romantyzmem pierwszy tom sagi. Stephenie Meyer musiała wymyślić sensowny zwrot w swojej historii, żeby „Księżyc w nowiu” nadawał się do czytania, bo nadmiar słodkich i idealnie hollywoodzkich scen miłosnych znudziłby nawet największych fanów serii. Żeby tego uniknąć autorka na niemal trzysta stron zabiera czytelniczkom ich najukochańszą postać – boskiego Edwarda, pokazując im, jak wyglądałby świat bez jego aksamitnego głosu i lodowatej skóry. W zamian u boku Belli pojawia się inny mężczyzna, równie silny, nieokiełznany i niebezpieczny, jak żywiący się krwią wybranek jej serca. Teraz to on dba, by Bella nie robiła sobie krzywdy na każdym kroku i ochrania ją przed pałającą chęcią zemsty wampirzycą. Nie ma więc chyba wątpliwości, że w „Księżycu w nowiu” dużo się dzieje.

Meyer udało się więc drugi raz skonstruować dobrą fabułę w tym samym świecie literackim. „Księżyc w nowiu” nie nudzi, a niektóre momenty mogą u czytelnika wywołać silne emocje. Większość wydarzeń jest niestety stosunkowo łatwa do przewidzenia, ale ciągłe zaskakiwanie nie było też najmocniejszą stroną „Zmierzchu”. Większość miłośniczek sagi będzie niepocieszona brakiem Edwarda, bo to sceny z nim wywoływały największe emocje w części pierwszej, ale na szczęście jest jeszcze zupełnie konkretny Jacob.

„Księżyc w nowiu” jest zaskakująco dobrą kontynuacją sagi o wampirze i jego ludzkiej ukochanej, udowadniającą niedowiarkom, że dobry autor jest w stanie zrobić „coś” z „niczego”, czyli wyeksploatować prosty pomysł tak, by nie raził trywialnością i dobrze się czytał. Szkoda tylko, że Meyer nie wzięła przykładu z J. K. Rowling i Bella nie dorasta intelektualnie wraz z kolejnymi odsłonami. Ale może to się zmieni w części trzeciej?


Najczęściej zadawane pytania



Podobne artykuły:


Wersja do druku