Wytrawnym szampanem witała agencja IMR advertising by PR reprezentantki mediów pisanych, mówionych i internetowych na wyjątkowym śniadaniu prasowym w restauracji St. Antonio w Ogrodzie Saskim. Bohaterami spotkania były kosmetyki marki Kamill.
Monika Iskandar i dr Tomasz Pniewski

Sam środek maja, słoneczny, bardzo ciepły poranek. Dookoła restauracji mnóstwo po raz pierwszy tego roku kwitnących krzewów i kwiatów – wśród nich niepozorne samosiejki rumianków. Aurę tworzyła feeria soczystych zapachów i barw. W takiej scenerii dr Tomasz Pniewski z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, dermatolog i specjalista medycyny estetycznej, wyjawił tłumnie przybyłym dziennikarkom sekrety i właściwości rumianku oraz jego dobroczynny wpływ na skórę i paznokcie.

Rafał Józefowicz, szef marketingu firmy Burnus Polska, niemieckiego producenta kosmetyków z dodatkiem rumianku: całej gamy kremów, balsamów i żeli pod prysznic, uświadomił zebranym, iż rumianek do ich wyrobu jest specjalnie hodowany na plantacjach w Europie Zachodniej i Ameryce Południowej, a czyni się tak po to, aby pozbawić roślinkę anthecutolidu czyli składnika mogącego wywoływać u niektórych osób alergię. Takiej odmiany rumianku, niestety, nie uprawia się w Polsce.
Adam Cendrowicz, dyrektor generalny Burnus Polska, przypomniał historię firmy, która sięga 102 lat. Natomiast marka kosmetyków Kamill pojawiła się w Niemczech w 1956 r., a do Polski przywędrowała w 2000 r.

Nasycone obrazem i słowem dziennikarki z przyjemnością przeszły do restauracyjnego ogrodu, gdzie sympatyczna i sprawna obsługa serwowała dania śniadaniowe oraz omlety i naleśniki będące specjalnością szefa kuchni St. Antonio. Obdarowane na pożegnanie kosmetykami Kamill oraz bukietami pachnącego rumianku przedstawicielki czwartej władzy wyrażały organizatorom wyrazy ukontentowania z wielce udanego przedpołudnia.






Dziennikarki w St. Antonio słuchają o kosmetykach Kamill





Katarzyna Peplak, Adam Cendrowicz (z prawej) i Rafał Józefowicz z Burnus Polska

Najczęściej zadawane pytania



Podobne artykuły:


Wersja do druku