Jak co roku rozpoczyna się sezon grypowy. W tym sezonie wcześniej niż zazwyczaj i w groźniejszej postaci. Istnieje zagrożenie epidemią świńskiej grypy. W wielu krajach przeprowadzane są akcje szczepień, prowadzona szeroka edukacja dotycząca zapobieganiu zakażeniom. Zgodnie z wytycznymi WHO należy w miarę możliwości unikać miejsc publicznych.

Wirus zawieszony w gęstych chmurkach oddechu, powietrza wydalanego z kaszlem, siąkaniem nosa wypełni miejsca publiczne, zwłaszcza autobusy, przedziały kolejowe, tramwaje, kina, szkoły, inne skupiska ludzkie. Takie miejsca to prawdziwe „epicentrum” każdej grypowej epidemii. Wirus roznosi się różnymi drogami - przez bezpośredni kontakt, podawanie ręki, przebywanie z zainfekowanymi osobami. Znów milion pracowników przez kilka dni nie przyjdzie do pracy, milion uczniów opuści lekcje. Wydłużą się kolejki w przychodniach, w aptekach… W tym roku jednak niepokój związany z falą nadchodzących zachorowań jest większy, ponieważ prawdziwego oblicza świńskiej grypy do końca jeszcze nie znamy.

 „Stara” znajoma z nową twarzą?

Grypa dość łatwo daje się zidentyfikować. Nie sposób jej nie zauważyć, bo prawdziwa grypa, podkreślają lekarze, a pacjenci pamiętają z własnego życia, po prostu „powala”. Wirus grypy nie wybiera. Uderzać może każdego. Jednak grypa bywa szczególnie groźna dla dzieci, osób starszych, pacjentów przewlekle chorych na  schorzenia kardiologiczne, cukrzycę, niedożywionych… To, czy grypa stanie się epizodem na kilka niemiłych dni, czy poważną chorobą, zależy w dużym stopniu o ogólnego stanu zdrowia i siły z jaką organizm się broni. Jeżeli wzmocniony jest zdrowym trybem życia i właściwym odżywianiem, a jeszcze lepiej skutecznymi szczepionkami,  radzi sobie nieźle z kłopotliwymi wirusami.  Ostry stan mija na ogół po kilku dniach.  Znacznie gorzej, gdy dojdzie do powikłań.

Wirus  bakteriom otwiera bramę

Lekarze tłumaczą swoim pacjentom zazwyczaj, że kiedy nastąpi silny atak wirusów, organizm przegrupowuje swoje siły obronne, wysyła je na najcięższą linię frontu.   Nierzadko przez to w organizmie zachwiana zostaje równowaga. A na to tylko czekają ukryte, wyciszone tymczasem bakterie. Przystępują do ataku. Tak dochodzi do nadkażenia, do pojawienia się obok infekcji wirusowej, także infekcji bakteryjnej.  A z tym żartów nie ma, ponieważ powikłania są często dużo groźniejsze od samej grypy. Najczęstsze z nich wywołane są bakteriami Streptoccocus pneumoniae, czyli tak zwanymi pneumokokami. To one powodują zakażenia górnych i dolnych dróg oddechowych, mogą prowadzić do zapalenia płuc, posocznicy czy też groźnego zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych. Pacjenci chorzy na świńską grypę nadkażają tymi samymi bakteriami, co w przypadku zwykłej grypy, czyli przede wszystkim pneumokokami. Jest to sytuacja tym groźniejsza, że bakterie rozprzestrzeniają się niezwykle łatwo drogą kropelkową. Infekcje pneumokokowe atakują najczęściej osoby z przewlekłymi chorobami serca, płuc, wątroby i nerek, pacjentów z cukrzycą, osoby z osłabioną odpornością. Zgłasza dla ludzi osłabionych  stanowią śmiertelne  zagrożenia. Problemem utrudniającym i tak niełatwą terapeutycznie sytuację jest tu oporność na antybiotyki.

- "Choroby pneumokokowe coraz trudniej się leczy, między innymi ze względu na pojawiające się nowe mechanizmy oporności bakteryjnej. Antybiotyki stają się coraz mniej skuteczne w walce z bakteriami. Trudno oszacować, ile osób cierpi i umiera z powodu infekcji pneumokokowych w naszym kraju. Jednak można się spodziewać, że zapadalność jest bardzo wysoka, biorąc pod uwagę brak profilaktyki i często niską jakość życia osób starszych. Niejednokrotnie pacjenci z pneumokokowymi zakażeniami opornymi na antybiotyki trafiają w ciężkim stanie do szpitala i wymagają dłuższego pobytu, co również wiąże się ze wzrostem kosztów leczenia i dodatkowymi zagrożeniami. -  informuje dr n.med. Paweł Grzesiowski z Centralnego Laboratorium Surowic i Szczepionek… Na szczęście większość zakażeń pneumokokowych skutecznie leczonych jest w podstawowej opiece zdrowotnej. Pod warunkiem jednak dobrania przez lekarza skutecznego antybiotyku i podania go w wystarczająco wysokiej dawce.

Antybiotykiem  do celu!

Dlatego tak ważne jest zastosowanie w porę celowanego i skutecznego leczenia  nadkażeń bakteryjnych grypy.  Bo chociaż samej grypy, choroby wirusowej nie leczy się antybiotykami, to jednak istnieje konieczność wkraczania z antybiotykoterapią, gdy zaczynają atakować bakterie. Tak więc kluczowe znaczenie ma rozróżnienie między ostrą infekcją wirusową górnych dróg oddechowych, która stanowi ponad 70 % zachorowań, a  nadkażeniem bakteryjnym, wywołanym  pneumokokami i podjęcie właściwego leczenia..Wskazówki w tej mierze zawarto w opracowanych przed kilku miesiącami wytycznych , czyli  w „Rekomendacjach 2009 „. Jest to najważniejsza w Polsce publikacja oparta na polskich badaniach mikrobiologicznych, pod którą podpisało się kilkadziesiąt największych autorytetów z całej Polski. Czysta amoksycylina  powinna być według nich najczęściej przepisywanym antybiotykiem w przypadkach  nadkażenia.  Amoksycylina ( Duomox) jest antybiotykiem  z wyboru,  pozwala na prowadzenie terapii celowanej. Działa szybko i skutecznie.  Po zastosowaniu Duomoxu czas kuracji skraca się do 6 dni, co gwarantuje przyjmowanie przez pacjenta dawki terapeutycznej antybiotyku przez cały czas kuracji. - Antybiotyki należy zawsze przyjmować zgodnie z zaleceniami. Nie wolno samemu odstawiać lekarstwa tylko dlatego, że wydaje się nam, że już jesteśmy zdrowi. Po przerwaniu leczenia infekcja nawróci ze zdwojoną siłą, gdyż te bakterie, które przeżyły, są najsilniejsze.- tłumaczy dr Piotr Albrecht. 


Najczęściej zadawane pytania



Podobne artykuły:


Wersja do druku