Każdy lub prawie z nas próbował się odchudzać. To paradoks rozwoju cywilizacji. Kiedyś ludzkość skupiała się zdobywaniu pożywienia. Dziś pewna część społeczeństwa musi rozmyślać jak go unikać.

Samodzielność, a lepiej powiedzieć samotność w procesie pozbywania się zbędnych kilogramów zwykle nie kończy się sukcesem. Trzeba za dużo zmienić, zbyt wiele poświęcić, aby odnieść pożądany efekt. Ktoś kiedyś powiedział „…przez 14 dni byłem na diecie i wiesz ile straciłem? Dwa tygodnie”. Większość odchudzających się na własną rękę (mówi się, że około 95%) doświadcza porażki. Dlaczego? Bo odchudzanie to systematyczny wysiłek, poprzedzony namysłem nad dotychczasowym życiem, to konsultacje ze specjalistami, do których zaleceń trzeba się zastosować. To wreszcie całościowy proces, na który składa się nie tylko odpowiednio dobrana dieta, ale przede wszystkim kategoryczna zmiana dotychczasowego stylu życia i nastawienie psychiczne – wiem, że jestem w pewnym sensie „nałogowcem” jedzenia, to co mi szkodzi jest jednocześnie warunkiem aby moje życie trwało, więc chcę się odchudzać bo to jest wybór racjonalny i właściwie jedyny.            

W walce o stale zmniejszenie wagi niezwykle ważną rolę pełni psychologiczny konflikt pomiędzy tym, co ludzie jedzą na co dzień (np. tłuste lub słodkie pożywienie, najczęściej w nieregularnych odstępach), a zdrowiem. Często temu konfliktowi towarzyszą różne przesądy i zmienne opinie, czym tak naprawdę jest zdrowy styl życia i jedzenia. Jest to szczególnie trudne, ponieważ wchłanianiu nadmiernych kalorii towarzyszy zwykle uczucie przyjemności i zadowolenia, podczas gdy próby „gubienia” tych kalorii okupowane jest zwykle wysiłkiem, a często uczuciem przykrości. Większość z nas wie dobrze (może nawet zbyt dobrze), że dieta bogata w kalorie jest szkodliwa, z drugiej strony jest jasne, że rozsądna porcja ćwiczeń fizycznych jest warunkiem koniecznym dla utrzymania naszego zdrowia psychicznego, a przede wszystkim fizycznego. Dlaczego więc tak uparcie i kurczowo trzymamy się szkodliwych nawyków i złych doświadczeń wyniesionych np. z domu rodzinnego, które ewidentnie nam szkodzą? Co powoduje, że jesteśmy tak niezwykle konsekwentni w robieniu sobie krzywdy? Nikt jeszcze w pełni nie odpowiedział na tak postawione pytanie. Jedną z hipotez podsuwa nam psychologia społeczna, która zauważa, że większość kampanii informacyjnych skupia się na „walce” z kaloriami, unikaniu „złego” jedzenia, preferowaniu ćwiczeń fizycznych i spacerów na świeżym powietrzu, ale równocześnie unika się w nich próby rozwiązania głęboko zakorzenionego konfliktu, który pokazuje jak niezwykle ważna rolę pełni psychika w walce z otyłością.

Wszyscy ci, którzy chcieli poradzić sobie z pokusą nadmiernego jedzenia np. wieczorem lub w innych porach dnia i nocy wiedzą jak nasza psychika reaguje na zakazy. Jesteśmy tylko ludźmi, a każdy dzień, każda sytuacja jest inna. Czujemy się słabi lub silni, szczęśliwi lub nieszczęśliwi, zdarzają się tzw. sytuacje wyjątkowe np. kłótnia w rodzinie itp. Wtedy mogą przyjść refleksje w rodzaju, dla kogo tak musimy się męczyć, czy na pewno warto zmieniać wszystko w swoim życiu. Ta ambiwalencja, która tkwi w każdym z nas w specyficznych warunkach kryzysu psychicznego ma tendencje przybierania odpowiedzi spolaryzowanej, czyli ekstremalnie pozytywnej (typu –za wszelką cenę będę dążyć do zmniejszenia wagi ciała) lub ekstremalnie negatywnej (typu –nic nie ma sensu, więc przynajmniej zjem cokolwiek, aby sprawić sobie chwilową przyjemność). Jak pozbyć się tej ambiwalencji? Właściwie nie ma sposobu, tylko konsekwentnie pozytywne nastawienia, nieustanna walka z własna słabością i świadomość, że bez wsparcia (rodziny, specjalistów, wiedzy) nie mamy szans. To wreszcie konieczność zmiany automatycznej reakcji w sytuacjach trudnych. Nasze wysiłki tylko wtedy przyniosą efekty, gdy świadomie będziemy wybierać właściwe pokarmy, we właściwych ilościach i o właściwych porach bez względu na nasza aktualną kondycje psychiczną.

Dr n. hum. Olaf Truszczyński, specjalista psychologii klinicznej – Salon Body Clinic




Najczęściej zadawane pytania



Podobne artykuły:

Jaką formę psychoterapii wybrać

Wersja do druku