Kupowanie po sąsiedzku jest EKO – rozmawiamy z Odetą Moro-Figurską

Autor:


Od czerwca bieżącego roku trwa ogólnopolska akcja "Tu mieszkam, tu kupuję" promująca kulturę robienia zakupów w małych, niezależnych sklepach spożywczych. Cenimy je przede wszystkim za miłe, uprzejme traktowanie oraz bezpośredni kontakt ze sprzedawcą.

W dzisiejszych czasach zakupy w małych sklepach „za rogiem” stały się symbolem określonego stylu życia – coraz częściej wybierają je świadomi ekologicznie i ceniący swój czas mieszkańcy zarówno dużych miast, jak i miasteczek. Wśród nich spotkać można także znane i lubiane postacie.

O smakach i zapachach dzieciństwa, ulubionych miejscach, w których robi zakupy oraz ekologii opowiada dziennikarka i prezenterka telewizyjna, Odeta Moro-Figurska


Kiedy wspominasz dzieciństwo, jakie zapachy i smaki przychodzą Ci na myśl?

W dzisiejszych czasach młodzi ludzie coraz częściej do szkoły wożeni są samochodami. Ja jestem z tego pokolenia, które co rano musiało przejść się lub dobiec do szkoły i chyba wyszło to nam wszystkim na zdrowie:). Te spacery to garstka wyjątkowych wspomnień i wyjątkowych zapachów. To również zachodzenie po koleżanki i wzajemne odprowadzanie się po lekcjach. W moim przypadku to również i chyba przede wszystkim zapachy dochodzące z piekarni, którą codziennie mijaliśmy po drodze. Szliśmy do szkoły z pełnymi brzuchami, ale po lekcjach nigdy nie mogliśmy oprzeć się pokusie zakupu świeżego chleba,  którego aromat unosił się nad całą ulicą. Robiliśmy tzw. „zrzutę” i kupowaliśmy gorący jeszcze chleb. Do domu donosiliśmy ogryzki:)

Czy posiadasz jakieś swoje własne magiczne miejsca?

Mieszkam na warszawskim Grochowie, w dzielnicy niezwykłej. Tutaj na każdym kroku uroki miasta przenikają się z wiejskimi klimatami. Mnóstwo tu straganów i małych sklepików: w jednym są najsmaczniejsze warzywa, w innym najlepsze mięso, a jeszcze w kolejnym przemiła Pani kasjerka. Kiedy spaceruję po tych niezwykłych ulicach mam wrażenie, że znalazłam się w innej rzeczywistości, takiej, którą znam z sentymentalnych opowieści rodziców. Nagle znika pośpiech, stres, nerwy, które są nieodłącznym towarzyszem naszej codzienności. Codzienne zakupy stają się okazją do tego żeby poznać się z sąsiadami, posłuchać o ich problemach, czasami pożalić się na świat. Czy warto wspierać małe sklepy? Warto nie tylko je wspierać, trzeba dbać o to, żeby pojawiało się ich więcej, bo to dzięki nim przestajemy być anonimowi w naszym najbliższym otoczeniu.  

Masz jakieś ulubione sklepy?


Moim ulubionym "sklepem" jest tzw. bazar Szembeka – tu najchętniej robię zakupy, nie tylko dlatego, że wszystko jest świeże i ładnie podane. To również spacer po świeżym powietrzu, kolejki, w których można dowiedzieć się ciekawych historii i poznać ciekawych ludzi.  To również miejsce, gdzie można spotkać znane twarze stojące w kolejce do mięsnego. W końcu wszyscy jesteśmy ludźmi. To również momentami pchli targ, na którym można kupić uroczy drobiazg "z samochodu".  

Co Twoim zdaniem oznacza hasło „EKO kupowanie”?

Kupowanie po sąsiedzku zawsze jest Eko, chociaż wszyscy pamiętamy jak Kargul nie lubił się z Pawlakiem:) To oszczędność naszego czasu, pieniędzy. To uśmiech sklepikarza, który pamięta, co sprzedał nam ostatnio. "Są rzeczy, za które nie można płacić kartą." Osobiście nie jestem wielkim ekologiem, choć mam świadomość ekologiczną. Mam też wrażenie, że dzieci wiedzą więcej niż dorośli na ten temat. Osobiście w miarę moich możliwości zredukowałam ilość toreb jednorazowych – nawet tych do recyklingu. Patrząc jednak na Grochów, bardziej mnie boli azbest na jego dachach.


...