Miłość czy przyzwyczajenie?
Po kilku, a nawet kilkunastu latach czasem ciężko mówić o miłości do swojej drugiej połowy. Życie codzienne zabija naszą namiętność i gorące uczucie. Mimowolnie wkrada się w nie rutyna i przyzwyczajenie. To, co kiedyś wydawało się wyjątkowe z czasem powszednieje...
Rozglądając się wokół siebie same widzicie, jak wiele małżeństw się rozpada. Ludzie nabierają ochoty na zaznanie czegoś nowego i porwanie się w miłosny wir. Szukają sobie młodszego partnera, atrakcyjniejszego, kogoś, kto może jeszcze czymś zaimponować i dać na chwilę oderwać się od rzeczywistości.
Patrząc na to, jak wielu ludzi po dwudziestu latach małżeństwa żyje jedynie obok siebie, nawet ze sobą nie rozmawiając, wydawać by się mogło, że życie jest zbyt krótkie, by spędzić je z jedną osobą, do której wielkie uczucie przeminęło.
Nie będąc jeszcze mężatką ciężko wyobrazić mi sobie siebie za dwadzieścia/trzydzieści lat. Nie wiemy, kim wtedy będziemy. Mamy plany, marzenia i kogoś bliskiego przy boku. To z nim chcemy spędzić resztę swojego życia. Aż do momentu, gdy to życie nie wymknie się nam spod kontroli.
Starsza znajoma zawsze powtarzała mi, że wybierając sobie męża nie warto kierować się uczuciem, które w końcu i tak przeminie. Najważniejsze to, przede wszystkim czy ten ktoś da nam stabilizację, zaopiekuje się chorobie i czy będzie wiernym przyjacielem przez życie. Ale czy to właśnie nie miłość? Chyba każda kobieta tego oczekuje od swojego partnera. By ją po prostu kochał, szanował i się nią opiekował.
Mamy świadomość, że za wiele lat będziemy innymi ludźmi. Nie ma się czemu dziwić, kiedy nasz partner również się zmieni. Ale miłość także ulegnie zmianie i stanie się bardziej świadoma. Rutyna to jednak niebezpieczeństwo, które ukradkiem każdemu z nas będzie się chciało wkraść ukradkiem w życie. Sztuką jest się nie dać i przez wszystkie lata pielęgnować swój związek, nie odmawiać sobie przyjemności, a przede wszystkim nie odkładać spełniania marzeń „na potem”, które może nigdy nie nadejść.
Zamiast więc bać się rutyny i codzienności, chyba lepiej stawić jej czoła i zmagać się z nią każdego dnia, jednak nie w pojedynkę. We dwoje będzie znacznie prościej!
fot. Krzesimir Modelski
...