Gdy młoda kobieta szuka pracy

Autor:


Z badań wykonanych w ramach projektu "Godzenie ról rodzinnych i zawodowych kobiet i mężczyzn" wynika, że pracodawcy na ogół z góry zakładają mniejszą wydajność i dyspozycyjność kobiet w pracy. Wiążą się to przede wszystkim z koniecznością opieki nad dziećmi i odpowiedzialnością za obowiązki rodzinne. Już podczas postępowania rekrutacyjnego kalkulowane są koszty zwolnień i krótszego czasu pracy. Tym samym niektórzy pracodawcy "automatycznie" zaniżają wartość kobiety, jako pracownika.

Wizerunek kobiety na rynku pracy zdeterminowany jest przez pełnioną przez nią rolę matki i żony. Nie dotyczy to jedynie jej wydajności, jako pracownika, ale i przypisywanych jej cech. Kobieta-pracownik postrzegana jest z jednej strony, jako osoba dokładna i cierpliwa – co może być traktowane, jako atut, ale z drugiej zaś łagodna, ugodowa i emocjonalna – a te cechy, zdaniem niektórych pracodawców, mogą na niektórych stanowiskach być wręcz przeszkodą we właściwym wypełnianiu powierzanych im obowiązków.  Natomiast kobieta nieposiadająca dzieci postrzegana jest przez pryzmat potencjalnego macierzyństwa. Wszystko to prowadzi do niechęci części pracodawców do zatrudniania młodych kobiet na czas nieokreślony. Zmniejsza to również ich skłonność do inwestowania w podnoszenie kwalifikacji i kompetencji młodych kobiet.

Wśród pracodawców obserwujemy współistnienie sprzecznych postaw. W większości są oni świadomi wagi problemu, dostrzegają także zjawisko dyskryminacji kobiet na rynku, ale jednocześnie wyrażają przekonanie, iż ich ten problem bezpośrednio nie dotyczy. Choć wypowiadają się z troską o sytuacji młodych kobiet, to jednocześnie nie wykazują zainteresowania rozwiązaniami, które mogłyby być dla nich wsparciem. Nie znają też dokładnych rozwiązań i możliwości prawnych. Operując ogólnikami i stereotypami, nie stosują dostępnych form elastycznej pracy, nie są zainteresowani udziałem  w szkoleniach w tym zakresie.

Zdaniem Agnieszki Grzybek, członkini Rady Programowej Kongresu Kobiet, badaczki zjawisk związanych z obecnością kobiet na rynku pracy, należy położyć nacisk na to, by mężczyźni obligatoryjnie bardziej zaangażowali się w wychowanie dzieci. Jako przykład podaje model islandzki, w którym 9-miesięczny urlop rodzicielski ma następującą strukturę: ustawowo 3 miesiące dla matki dziecka, 3 miesiące dla ojca i 3 miesiące do podziału pomiędzy nimi. Urlop taki jest płatny w 80-100 procentach. Jeśli pracodawcy widzą,  że mężczyzna jest tak samo obciążony wychowaniem dziecka, jak kobieta, najczęściej zmieniają nastawienie – stwierdziła Agnieszka Grzybek.

Jej zdaniem na uzdrowienie sytuacji ogromny wpływ mogłoby mieć utworzenie placówek bezpłatnego poradnictwa prawnego dla pracowników (szczególnie kobiet), jak również prowadzenie kampanii informacyjnych. Należałoby również wzmóc czujność Państwowej Inspekcji Pracy na problem dyskryminacji kobiet, a w szczególności zwalniania ich po powrocie z urlopów.

-=-
Duże znaczenie kampanii społecznych w upowszechnianiu idei godzenia ról dostrzega również dr Elwira Gross-Gołacka, Dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych i Prognoz w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej. Podkreśla, że wprowadzanie nowych instrumentów prawnych, ułatwiających polskim rodzinom aktywne uczestniczenie zarówno w życiu rodzinnym jak i zawodowym, nie może odbywać się bez prowadzenia równolegle intensywnych akcji informacyjnych. Rządzą nami stereotypy, które wtłaczają zarówno kobiety jak i mężczyzn w sztywne ramy funkcjonowania w społeczeństwie i uniemożliwiają indywidualny rozwój. Najczęściej nie zdajemy sobie z tego sprawy. Dlatego tak ważne jest popularyzowanie wśród opinii publicznej rozwiązań prawnych wspierających godzenie ról oraz zasad partnerstwa w rodzinie.

Niemałym problemem dla młodych kobiet chcących podjąć pracę i ich ewentualnych przyszłych pracodawców jest fakt, że Polska wśród państw Unii Europejskiej jest na ostatnim miejscu pod względem możliwości zapewnienia miejsc dzieciom w żłobkach i trzecim od końca odnośnie dostępnej liczby miejsc w przedszkolach.  Podczas szczytu UE w Barcelonie, w 2002 r. założono, że do 2010 r. w państwach członkowskich nastąpi wzrost do 33% odsetka dzieci uczęszczających do żłobków oraz do 90% odsetka dzieci uczęszczających do przedszkoli. Tymczasem korzystanie z publicznych placówek opieki w Polsce znajduje się znacznie poniżej celu wyznaczonego na szczycie w Barcelonie.  W 2008 r. do publicznych placówek uczęszczało 65% dzieci w wieku 3-6 lat i zaledwie 2,6% dzieci w wieku poniżej 3 roku życia. Podobnie przedstawiają się dane dotyczące podaży miejsc w publicznych placówkach opieki nad dzieckiem: 60 miejsc na 100 dzieci w wieku przedszkolnym oraz 2 miejsca na 100 dzieci w wieku do lat 3. W Belgii i w Danii, czyli w krajach o najlepszym dostępie do instytucjonalnej opieki nad dziećmi najmłodszymi, na 100 dzieci w wieku do 3 lat przypada ponad 50 miejsc; we Francji i w Szwecji jest to nieco ponad 40 miejsc.

Pracodawcy starają się wczuć w trudną sytuację młodych kobiet, ale też chcą, aby zrozumiano ich położenie, gdyż w ich rękach spoczywa odpowiedzialność za funkcjonowanie całej firmy, a tym samym za bezpieczeństwo finansowe wszystkich zatrudnionych pracowników. Problem jest mniejszy, gdy kobieta jest już matką. Wtedy można zastosować bardziej elastyczne formy zatrudnienia, jak telepraca, ruchome godziny pracy, czy też zmniejszenie etatu. Sytuacja byłaby znacznie łatwiejsza dla rodzin z dziećmi i pracodawców, gdyby powszechne stało się tworzenie żłobków przyzakładowych (których funkcjonowanie uzależnione byłoby od godzin pracy zakładów) i gdyby mężczyźni – idąc za wzorem państw skandynawskich - chętniej decydowali się na korzystanie z prawa do urlopu wychowawczego.





...