Co wychodzi ze spodni dyktatora?

Autor: Materiały prasowe


Rock to niebezpieczna muzyka dla reżimu Łukaszenki - uważają muzycy białoruskiego zespołu N.R.M. Koncert najsłynniejszej, opozycyjnej grupy muzycznej wyemituje w poniedziałek Polskie Radio Wrocław. Jest to kontynuacja radiowej akcji „Rock kruszy mury każdej dyktatury”.

Na Białorusi nie można słuchać rockowych zespołów na dużych koncertach - opowiadają muzycy z zespołu N.R.M. Lavon Volski, frontman grupy uważa, że tylko dzięki represjom białoruskich władz, zwyczajna muzyka - jaką grają, urosła do rangi symbolu. - W ten sposób staliśmy się bohaterami opozycji - dodaje Volski. Gitarzysta grupy Pit Paułau opowiada, że w jego kraju rockowe zespoły mogą występować tylko w małych klubach. Nie wolno im też reklamować swoich koncertów. Mimo to N.R.M. jest jednym z najpopularniejszych zespołów na Białorusi. Często milicjanci, którzy ich pilnują podczas klubowych występów, biorą od muzyków autografy.Z białoruskimi rockmenami zaprzyjaźnił się Krzysztof „Grabaż” Grabowski, wokalista Pidżamy Porno. Podczas ostatniego koncertu we Wrocławiu, razem z N.R.M. wykonał jeden z ich najsłynniejszych utworów „Try carapachi”. - Wydaje się, że na Białorusi są jeszcze ludzie, którzy wierzą, że kulę ziemską toczą trzy żółwie, a glob podtrzymywany jest przez słonie - żartuje Grabaż, opowiadając o piosence - Na Białorusi legalne jest tylko to, co wychodzi z ust i ze spodni Aleksandra Ł. - powiedział Krzysztof „Grabaż” Grabowski w wywiadzie dla Polskiego Radia Wrocław. Stacja w poniedziałek po godzinie 20:00 wyemituje wrocławski koncert zespołu N.R.M. Białoruscy muzycy w rockowych rytmach śpiewać będą między innymi o wolności.