Zastaw się, a ożeń się
Autor: Małgorzata Fall
Wakacje, które niestety już za nami, to poza czasem zabawy, odpoczynku i clubbingu, okres wzmożonego wyznawania miłości na ślubnym kobiercu. Obserwacje poczynione w tym czasie (a było na co patrzeć, w każdą sobotę podczas mijania któregokolwiek kościoła, niemal o każdej porze) skłoniły mnie do wielu przemyśleń na temat specyfiki dzisiejszego konwencjonalnego stylu zawierania związków małżeńskich.
Zrozumiałe jest, iż przyszła para młoda preferuje cieplejsze miesiące, nie tylko ze względu na romantyczny nastrój unoszący się wtedy w powietrzu. Ślub w czerwcu, lipcu bądź sierpniu to większe prawdopodobieństwo „upolowania” dobrej pogody, co zapewnia przyszłej żonie spokój o jakość makijażu i fryzury wykonanej przez sprawdzonego i bez wątpienia wcale nie taniego specjalistę. Cena zabiegu polegającego na oczyszczaniu, regulowaniu i upiększaniu brwi oraz rzęs, manicure, pedicure (kto wie, czy podczas wesela w chwili zmęczenia nie nadejdzie ochota na zrzucenie niewygodnych szpilek) i wreszcie odpowiednio dopasowany makijaż, to wydatek rzędu nawet 250-300zł. Do tego jeszcze zalotnie upięte włosy (przynajmniej 100zł) i wszystko „gra”. Dużo, ale jak mówią, ślub ma się przecież tylko raz w życiu.
Znaczna większość wszystkich panien młodych przyzna bez zastanowienia, że najważniejszym elementem tej jedynej w swoim rodzaju uroczystości, zaraz po panu młodym oczywiście, jest sukienka. W kwestii koloru wybór jest jak wiadomo skrajnie ograniczony, nie pozostaje więc nic innego, jak inwestować w oryginalność kroju. Niestety, im kandydatka na żonę bardziej pragnie oczarować swych gości, tym większe koszty musi ponieść. Jak łatwo się domyślić, nie chodzi o te związane z czasem zmarnowanym na szukanie, oglądanie, mierzenie stroju. Skoro jednak suknia jest sprawą priorytetową, oszczędzanie na niej nie wchodzi nawet w grę. Dzięki temu przeciętny salon mody ślubnej ma okazję zarobić na pannie młodej 3 do nawet 9 tysięcy złotych. Ale w końcu ślub ma się tylko raz w życiu.
Zaraz po wyrecytowaniu przysięgi, przychodzi długo oczekiwany moment „zaobrączkowania”. W roli pierwszoplanowej nie mogą jednak występować byle jakie pierścionki. W końcu małżonkowie, wedle złożonej właśnie deklaracji, będą nosić je na serdecznych palcach aż do śmierci. Czasy zwykłych, w żaden sposób nie zdobionych obrączek dawno wyszły z mody. Diamentowe cyrkonie, białe złoto, różnego rodzaju grawerunek, to dziś po prostu konieczność. Konieczność, za którą zapłacić trzeba nie mało, gdyż ceny tego rodzaju pierścionków wahają się między 600 a 6000zł za parę. Nie można jednak oczywiście zapomnieć, że ślub ma się tylko raz w życiu.
Obrzuceni ryżem, miedziakami i kwiatami nowożeńcy po ceremonii udać się powinni do miejsca, w którym odbędzie się wesele. Oczywiście jazda przystrojonym Fiatem Punto dziś nie zdaje już egzaminu. Nawet srebrny Mercedes obecnie nie robi na nikim wrażenia. By ten wyjątkowy dzień mógł faktycznie zasłużyć na status „wyjątkowości”, para młoda jest po prostu zmuszona wypożyczyć, choćby na godzinę, długą jak lista gości i błyszczącą niczym pierścionek zaręczynowy, wspaniałą limuzynę. Budżet małżonków co prawda zostanie pomniejszony o jakieś 500-700zł, ale pocieszyć mogą się zawsze faktem, że ślub ma się tylko raz w życiu.
Po niezapomnianej podróży oszałamiającym pojazdem, przychodzi czas na najprzyjemniejszą, na pewno dla gości, część ceremonii. Zaproszonych wypada umieścić w odpowiednio reprezentatywnej restauracji (zwykle cena mieści się w granicach 130-200zł
od osoby). Do tego dochodzą koszty podkreślających odświętny klimat dekoracji (firmy dekoratorskie życzą sobie za tę usługę od 800 do 1500zł). O odpowiedniej oprawie muzycznej również zapomnieć nie można (500-3000zł w zależności od tego, czy młodej parze wystarczy dźwięk puszczony z komputera, czy jedynie profesjonalna orkiestra jest w stanie ją usatysfakcjonować). Do listy doliczyć należy jeszcze koszty alkoholu i zabawa na pewno będzie niezapomniana. W takich okolicznościach grzechem byłoby zanadto przejmować się aspektem finansowym, skoro, jak wiadomo, wesele ma się przecież raz w życiu.
Rzecz jasna, oprócz wymienionych wydatków, nowożeńcy muszą przygotować się na wiele, naprawdę wiele innych. Każda para młoda marzy, by ten wyjątkowy dzień był jak z bajki. W końcu, jak z uporem maniaka powtarzam, ślub ma się tylko raz w życiu. Nie warto więc zawracać sobie głowy faktem, że według statystyk prawie 1/3 małżeństw kończy się rozwodem.
...