Greywalker – Kat Richardson
Symboliczny moment „uderzenia w głowę” staje się dla Harper Blaine, prywatnej pani detektyw przełomem. Na dwie minuty umiera, a powrót do świata żywych niesie za sobą wizje. Od teraz Harper kątem oka widzi inny świat, jest chodzącą w Szarości i łakomym kąskiem dla duchów, upiorów i wampirów, którym może teraz pomóc.
W powieści Kat Richardson próżno szukać wtórności. Choć „Szarość” to w zasadzie nic innego, jak świat paranormalnych zjawisk, to jednak tutaj opisana jest jako coś zupełnie nowego, do tej pory nie opisanego w żadnej książce. W nietypowy sposób reprezentowane są tu również wampiry, które są złe, okrutne i nie można ufać nawet tym, które zachowują się jak szczerzy, bezbronni przyjaciele. Ich społeczność tworzy zamknięty światek z silnym przywódcą i jednostkami, które intrygami chcą go obalić i zdobyć władzę.
Bardzo fajny jest też wątek nekromanckiego artefaktu wysysającego energię. Mało wyeksploatowany to temat, przez co jest dobrą przeciwwagą dla wszędobylskich ostatnio wampirów.
To, co wyróżnia „Greywalkera” to fakt, że w zasadzie w najmniejszym stopniu jest thrillerem z elementami powieści detektywistycznej, jak został opisany. Oczywiście i te wątki się tu pojawiają, ale wydają się dziać jakby obok, przyćmiewane przez surrealizm i abstrakcję symbolicznych wydarzeń w Szarości. Faktycznej akcji jest o wiele mniej, niż dziwnych wizji Harper Blaine. I jest to ogromna zaleta, bo książka, która z założenia reprezentuje nurt rozrywkowy staje się trudniejsza i bardziej zaskakująca w odbiorze. Miła niespodzianka.
...