Deja Dead – Kathy Reichs
W worku znalezionym przez robotników gnije rozczłonkowane ciało kobiety. Badając je antropolog sądowy, Tempe Brennan przypomina sobie identycznie potraktowane zwłoki, którymi zajmowała się jakiś czas temu. Na jej sugestie, że w Montrealu może grasować seryjny morderca, nie darzący pani doktor sympatią detektyw Claudel wpada we wściekłość. Nie zamierza przyjrzeć się sprawie uważniej nawet wtedy, gdy na stół sekcyjny trafia kolejne ciało, w niejasny sposób wskazując na to, że seria jest dziełem jednej i tej samej bestii.
Opisy fabuły kolejnych powieści Kathy Reichs są do siebie tak podobne, że można by uznać, że dotyczą jednej książki. Znaleziono zwłoki, bada je Tempe Brennan, pojawia się kolejny trup i podejrzenie, że chodzi o jednego mordercę, a pani doktor zawsze widzi sprawę lepiej niż szereg detektywów, z mądrym, zabawnym i diablo przystojnym Ryanem oraz upierdliwym, ale jednak utalentowanym Claudelem na czele. I teraz pojawia się zasadnicze pytanie: co sprawia, że pomimo tego irytującego wzoru, powieści Reichs można czytać w nieograniczonych ilościach, jedną za drugą, w dzień i w nocy? Nie znam odpowiedzi i bez bicia przyznaję, że ja też uzależniłam się od tych makabrycznych thrillerów.
„Déjà Dead” to powieść, od której wszytko się zaczęło. Pierwsza książka Reichs, za którą momentalnie dostała nagrodę Ellis dla debiutu roku i stała się kolejną bestsellerową amerykańską autorką. Od późniejszych wydawnictw różni się przede wszystkim większą szczegółowością. Reichs skupiła się tu na wyjaśnianiu od podstaw wszystkiego, co związane jest z jej fachem, jak również przedstawianiu poszczególnych postaci z dbałością tak o cechy wyglądu, jak i próby analizy charakteru. Dużo więcej jest tu też naturalistycznych opisów działań w kostnicy. W kolejnych książkach Reichs odeszła od takich bardziej „kobiecych” fragmentów, skupiając się na krótkich, rzeczowych, naukowych zdaniach koniecznych do popychania fabuły na przód.
Debiutancka powieść Kathy Reichs, otwierająca serię jej thrillerów antropologicznych, jest równie dobra, jak większość jej książek. Dla tych, którzy znają jej pozostałe tytuły, będzie fajną ciekawostką, ale przyzwyczajenie się do rozwlekłego stylu pisania, który zarzuciła już w kolejnych tomach jest pewnym wyzwaniem.
„Déjà Dead” to powieść, od której wszytko się zaczęło. Pierwsza książka Reichs, za którą momentalnie dostała nagrodę Ellis dla debiutu roku i stała się kolejną bestsellerową amerykańską autorką. Od późniejszych wydawnictw różni się przede wszystkim większą szczegółowością. Reichs skupiła się tu na wyjaśnianiu od podstaw wszystkiego, co związane jest z jej fachem, jak również przedstawianiu poszczególnych postaci z dbałością tak o cechy wyglądu, jak i próby analizy charakteru. Dużo więcej jest tu też naturalistycznych opisów działań w kostnicy. W kolejnych książkach Reichs odeszła od takich bardziej „kobiecych” fragmentów, skupiając się na krótkich, rzeczowych, naukowych zdaniach koniecznych do popychania fabuły na przód.
Debiutancka powieść Kathy Reichs, otwierająca serię jej thrillerów antropologicznych, jest równie dobra, jak większość jej książek. Dla tych, którzy znają jej pozostałe tytuły, będzie fajną ciekawostką, ale przyzwyczajenie się do rozwlekłego stylu pisania, który zarzuciła już w kolejnych tomach jest pewnym wyzwaniem.
...