Sue Townsend "Adrian Mole. Szczere wyznania"
Mój żal nie zna granic, a to dlatego, że to dopiero pierwsze moje spotkanie z Adrianem Molem. Z całą pewnością stanie się on jednym z moich literackich ulubieńców. Dlaczego? Odpowiedź jest zapewne oczywista dla każdego, kto poznał bohatera opowieści Sue Townsend.
Sue Townsend w fenomenalny sposób ukazała dialog przedstawiciela starego kontynentu z mieszkańcem USA- Hamishem, który jako typowy Amerykanin nie ma pojęcia co dzieje się poza jego podwórkiem i nie wie, czym dla europejczyka jest np. poprawczak czy opieka społeczna. Adrian Mole z anielską cierpliwością wprowadza respondenta- ignoranta, jakim jawi się być Hamish, w tajniki terminologii "starokontynentalnej".
Arcyciekawym zjawiskiem jest poezja Mole'a. Jego wiersze to grafomańskie rymowanki przesycone poetycko-wzniosłym słownictwem na siłę zamkniętym w. Efekt komiczny- zamierzony czy też nie- jest powalający. Mole nie jest jedynym poetą powołanym do życia przez Sue Townsend. Równie barwny zdaje się być Baz, poeta-skin skazany na dwa lata więzienia za zdewastowanie żywopłotu ligustrowego.
Miłość- ta odgrywa wielce ważną rolę w życiu Mole'a. Odwzajemniona miłość do Pandory Brathwaite to nie wszystko… Darzy on również wielkim uczuciem Sarę Ferguson, której w obfitej korespondencji proponuje zamianę splendoru rodziny królewskiej na poetyckie uniesienia w swoim towarzystwie. Pozostaje wierny miłości do Pandory mimo związku z Sharon Botts i mimo, iż Pandora w tzw. "międzyczasie" dokonuje zamążpójścia.
Zetknięcie typowego brytyjskiego nastolatka, jakim mimo wszystko również jest Adrian, z Mateczka Rosją to kolejny popis wirtuozerii humoru słownego i sytuacyjnego w wykonaniu Townsend. Podobnie przedstawia się wizyta młodego poety w studiu BBC.
Adrian uwodzi również krytycznym podejściem do siebie, zwłaszcza do swego wyglądu. Porównania swej zewnętrzności dokonuje w ciekawy, niebanalny sposób obnażając szereg kompleksów. Czyni go to jeszcze bliższym czytelnikowi, jest nie tylko niezrozumianym poetą ale również człowiekiem zmagającym się z szarością dnia codziennego, a zwłaszcza z pryszczami.
Dzienniki Adriana Mole'a to nie tylko lektura lekka, łatwa i przyjemna w najlepszym z możliwych rozumowaniu tego pojęcia. To również interesujący obraz typowo brytyjskiej mentalności, nie znanej raczej w Polsce. Zmagania z rzeczywistością, pierwsze kroki stawiane w dorosłym życiu, relacje międzyludzkie rodem z zagłębia wenezuelsko-argentyńskiego w rzeczywistości GBR- wszystko to serwuje nam zamieszkująca Chatkę Starej Wiedźmy Sue Townsend. Szczerze polecam!
"Zapiski S.L. Townsend"
Umieszczenie ich po opowieściach Adriana Mole'a sprawia, że wypadają nijako i mdło.
Przy dzienniku czy korespondencji poety zapiski z pobytu na Majorce są nudne i trudny do określenia jest cel ich szerszego rozpowszechniania.
"Margaret Hilda Roberts"
Czy to na pewno 14-latka? Jeśli tak to chyba bardziej przerażająca niż godna podziwu jest jej dojrzałość, przewyższająca o kilka okrążeń Adriana Mole'a i pozostająca na granicy obsesji i faszyzmu! Hobby- matematyka, chemiczne zadania, wypracowywanie 300 % normy, dążenie do idealnego życia i objęcia tronu. To chyba nie jest człowiek tylko opętana, Bóg wie czym w większym stopniu- obsesją doskonałości czy manią poprawiania z dobrego na lepsze- istota nie z tej ziemi. Margaret to arcyciekawa bohaterka, zwłaszcza skali porównawczej z Adrianem Mole'm.
Patronat medialny nad książką objęło Female.pl
...