Czy ten rudy kot to pies? - Olga Rudnicka
Ula wdaje się w romans z szefem, który okazuje się być żonaty. Dziewczyna z hukiem wylatuje z pracy, oczywiście z wilczym biletem. Nie wiedząc, jak poradzić sobie z podeptanym sercem, dumą i karierą postanawia wyjechać na urlop do Irlandii. W dziwnych okolicznościach ląduje jednak w Wielkowie pod Wrocławiem, gdzie zostaje uznana za poszukiwaną kryminalistkę.
„Czy ten rudy kot to pies?” to druga, po „Martwym jeziorze” powieść młodziutkiej Olgi Rudnickiej. W najnowszej książce spotykamy tych samych bohaterów, jednak przedstawione są tu ich losy już po dramatach z debiutu Rudnickiej. Powieść można jednak czytać niezależnie od poprzedniej, bo autorka w skrócie przedstawia zawiłości fabularne poprzedniego tekstu. Choć Rudnicka ma na swoim koncie dopiero dwie opublikowane powieści, to już można się pokusić o stwierdzenie, że jej nazwisko na okładce jest gwarancją dobrego, miło się czytającego kryminału.
„Czy ten rudy kot to pies” dostarcza czytelnikom wielu emocji, fragmentów wywołujących uśmiech na ustach, no i oczywiście odpowiedzi na pytanie, skąd wziął się tak enigmatyczny tytuł. Rudnicka pisze barwnie, żywo, lekko i zabawnie, na dodatek w jakiś magiczny sposób uciekając od fabularnych banałów. Rośnie nam chyba nowa Chmielewska, byleby nie osiadła na laurach. Powodzenia, pani Olgo!
„Czy ten rudy kot to pies” dostarcza czytelnikom wielu emocji, fragmentów wywołujących uśmiech na ustach, no i oczywiście odpowiedzi na pytanie, skąd wziął się tak enigmatyczny tytuł. Rudnicka pisze barwnie, żywo, lekko i zabawnie, na dodatek w jakiś magiczny sposób uciekając od fabularnych banałów. Rośnie nam chyba nowa Chmielewska, byleby nie osiadła na laurach. Powodzenia, pani Olgo!
...