Krzysztof Lipka-Chudzik - Bollywood dla początkujących
Pierwsza polska książka o fenomenie indyjskiego kina. "Bollywood dla początkujących" to książka nie tylko dla fanów kina z Bombaju, ale także dla osób, które Bollywoodu nie znoszą. Autor, przybliżając zarówno teorię, jak i historię kinematografii z północy Indii, rozprawia się ze stereotypami oraz mitami narosłymi wokół fenomenu kina bollywodzkiego.
Filmy z Bombaju to nie tylko śpiew, taniec i miłość. To także sensacja, fantastyka, dramat… Tutaj tradycja nieustannie walczy o lepsze z nowoczesnością, realizm miesza się z fantastyką, a Wschód styka się z Zachodem. W tak różnorodnym repertuarze każdy znajdzie dla siebie coś interesującego, nawet jeśli darzy wyjątkową niechęcią trzygodzinne romanse z piosenkami.
Także dzieje Bollywoodu to rozpisana na kilka pokoleń fascynująca saga, której kolejne rozdziały nieustannie dopisuje życie. Za kulisami bombajskiego kina nie brakowało burzliwych romansów, małżeńskich zdrad, mrożących krew w żyłach zdarzeń, samobójstw, politycznych machinacji i gangsterskich porachunków... a także artystycznych poszukiwań, intrygujących eksperymentów i wybitnych arcydzieł, które dziś, nierzadko po upływie całych dziesięcioleci, świat z zachwytem odkrywa na nowo.
Jaką rolę w dziejach indyjskiego kina odegrali: francuski operator, niemieckie U-Booty, australijska kaskaderka, polscy stoczniowcy, japońskie buty, angielskie spodnie i rosyjska czapka? O tym wszystkim traktuje niniejsza książka – pierwszy w Polsce przewodnik po egzotycznym świecie Bollywoodu.
Krzysztof Lipka-Chudzik (ur. 1972) – od blisko 10 lat współpracuje z serwisem www.stopklatka.pl. Na swoim koncie ma także publikacje w takich serwisach jak: www.esensja.pl, webesteem.art.pl, kazet.prv.pl, www.belowradars.com, w miesięczniku „Cinema”, w magazynach: „Premiery” i „Chichot”. Kinem indyjskim zajmuje się od roku 2006. Opublikował m.in. cykl artykułów „Dlaczego Bollywood?”, teksty: „Om Shanti Om, czyli jak odrodziło się kino”, „Gangster i Gandhi”, „Był sobie Bollywood”. Opracował także przewodnik filmowy do kolekcjonerskiego wydania DVD „Om Shanti Om”. Ulubiony film: „Sholay”, ulubiony reżyser: Guru Dutt, ulubiony aktor: Amitabh Bachchan, ulubiona aktorka: Zeenat Aman.
Także dzieje Bollywoodu to rozpisana na kilka pokoleń fascynująca saga, której kolejne rozdziały nieustannie dopisuje życie. Za kulisami bombajskiego kina nie brakowało burzliwych romansów, małżeńskich zdrad, mrożących krew w żyłach zdarzeń, samobójstw, politycznych machinacji i gangsterskich porachunków... a także artystycznych poszukiwań, intrygujących eksperymentów i wybitnych arcydzieł, które dziś, nierzadko po upływie całych dziesięcioleci, świat z zachwytem odkrywa na nowo.
Jaką rolę w dziejach indyjskiego kina odegrali: francuski operator, niemieckie U-Booty, australijska kaskaderka, polscy stoczniowcy, japońskie buty, angielskie spodnie i rosyjska czapka? O tym wszystkim traktuje niniejsza książka – pierwszy w Polsce przewodnik po egzotycznym świecie Bollywoodu.
Krzysztof Lipka-Chudzik (ur. 1972) – od blisko 10 lat współpracuje z serwisem www.stopklatka.pl. Na swoim koncie ma także publikacje w takich serwisach jak: www.esensja.pl, webesteem.art.pl, kazet.prv.pl, www.belowradars.com, w miesięczniku „Cinema”, w magazynach: „Premiery” i „Chichot”. Kinem indyjskim zajmuje się od roku 2006. Opublikował m.in. cykl artykułów „Dlaczego Bollywood?”, teksty: „Om Shanti Om, czyli jak odrodziło się kino”, „Gangster i Gandhi”, „Był sobie Bollywood”. Opracował także przewodnik filmowy do kolekcjonerskiego wydania DVD „Om Shanti Om”. Ulubiony film: „Sholay”, ulubiony reżyser: Guru Dutt, ulubiony aktor: Amitabh Bachchan, ulubiona aktorka: Zeenat Aman.
Fragment książki „Bollywood dla początkujących” Krzysztofa Lipki-Chudzika
Pod koniec lat 50. ubiegłego stulecia Baldev Raj Chopra, producent i reżyser z Bombaju, wybrał się na Międzynarodowy Festiwal Filmowy do Berlina. Była to dlań rutynowa wizyta, w owym czasie bowiem przedstawiciele kina indyjskiego często gościli w Cannes, Wenecji czy Karlowych Warach. Organizatorzy przyjmowali ich z otwartymi rękami, a nazwiska Satyajita Raya, Raja Kapoora czy Bimala Roya wymieniali jednym tchem obok Ingmara Bergmana czy Michelangela Antonioniego. Kraj, który zaledwie kilkanaście lat wcześniej, w 1947 roku, uzyskał niepodległość, zdążył już zaistnieć na artystycznej mapie świata jako prawdziwa potęga.
W Berlinie festiwalowi dostojnicy również nie szczędzili pochwał pod adresem reżyserów z Bombaju i Kalkuty. B.R. Chopra przyjmował te laudacje ze zrozumiałym zadowoleniem i ledwo skrywaną dumą. W pewnym momencie jednak, przechadzając się wśród tłumu zaproszonych gości, przypadkowo usłyszał czyjąś zjadliwą wypowiedź: „W tych indyjskich filmach są tylko piosenki i piosenki. Oni chyba nie potrafią inaczej”.
Uwaga ta zepsuła mu samopoczucie. Zirytowany, jak najszybciej wrócił do kraju, po czym zrealizował opowieść całkowicie pozbawioną przerywników tanecznych. Postanowił bowiem pokazać sceptykom, że w Indiach podobny zabieg jest możliwy. I postawił na swoim! W czarno-białym dramacie sądowym „Kanoon” (1960) nie znalazła się ani jedna muzyczna wstawka. Nieco później Baldev Raj pomógł młodszemu bratu Yashowi Choprze nakręcić dreszczowiec „Ittefaq” (1969) – także bez scen śpiewu i tańca. Obydwie produkcje spotkały się nie tylko z przychylnymi recenzjami krytyków, ale i z bardzo ciepłym przyjęciem widowni.
B.R. Chopra należał do starej gwardii filmowców, którzy kierowali się nie tylko chęcią zysku, ale przede wszystkim autentyczną pasją tworzenia kina. Nie znosił, gdy dokonania jego rodaków postrzegano przez pryzmat ignorancji lub postkolonialnych uprzedzeń. Zdawał sobie sprawę, że baśniowe produkcje z Bombaju rządzą się specyficznymi prawami, które często utrudniają odbiór zachodniemu widzowi, niemniej jednak irytowało go, gdy krytyczne oceny oparte były jedynie na stereotypach i uproszczeniach. Filmy indyjskie zawsze charakteryzowały się olbrzymią różnorodnością; wrzucanie wszystkich do jednego worka byłoby nieporozumieniem. Pod egzotyczną, kolorową otoczką kryje się coś więcej niż tylko „piosenki i piosenki”.
I o tym właśnie jest niniejsza książka.
W Berlinie festiwalowi dostojnicy również nie szczędzili pochwał pod adresem reżyserów z Bombaju i Kalkuty. B.R. Chopra przyjmował te laudacje ze zrozumiałym zadowoleniem i ledwo skrywaną dumą. W pewnym momencie jednak, przechadzając się wśród tłumu zaproszonych gości, przypadkowo usłyszał czyjąś zjadliwą wypowiedź: „W tych indyjskich filmach są tylko piosenki i piosenki. Oni chyba nie potrafią inaczej”.
Uwaga ta zepsuła mu samopoczucie. Zirytowany, jak najszybciej wrócił do kraju, po czym zrealizował opowieść całkowicie pozbawioną przerywników tanecznych. Postanowił bowiem pokazać sceptykom, że w Indiach podobny zabieg jest możliwy. I postawił na swoim! W czarno-białym dramacie sądowym „Kanoon” (1960) nie znalazła się ani jedna muzyczna wstawka. Nieco później Baldev Raj pomógł młodszemu bratu Yashowi Choprze nakręcić dreszczowiec „Ittefaq” (1969) – także bez scen śpiewu i tańca. Obydwie produkcje spotkały się nie tylko z przychylnymi recenzjami krytyków, ale i z bardzo ciepłym przyjęciem widowni.
B.R. Chopra należał do starej gwardii filmowców, którzy kierowali się nie tylko chęcią zysku, ale przede wszystkim autentyczną pasją tworzenia kina. Nie znosił, gdy dokonania jego rodaków postrzegano przez pryzmat ignorancji lub postkolonialnych uprzedzeń. Zdawał sobie sprawę, że baśniowe produkcje z Bombaju rządzą się specyficznymi prawami, które często utrudniają odbiór zachodniemu widzowi, niemniej jednak irytowało go, gdy krytyczne oceny oparte były jedynie na stereotypach i uproszczeniach. Filmy indyjskie zawsze charakteryzowały się olbrzymią różnorodnością; wrzucanie wszystkich do jednego worka byłoby nieporozumieniem. Pod egzotyczną, kolorową otoczką kryje się coś więcej niż tylko „piosenki i piosenki”.
I o tym właśnie jest niniejsza książka.
...