Historia doci i darta

Autor: Gadu-Gadu.pl


Szczęsliwa miłość przez internet jest możliwa! Prezentujemy historię doci i darta. Docia jest między innymi czytelniczką Female.pl, dart uczy w szkole wyższej. - dart? To prawie jak Darth Vader - napoczęłam rozmowę, komentując internetowy nick nieznajomego.
- akurat pochodzi od czego innego, ale też lubię „Gwiezdne Wojny”- odpowiedział bez wahania.
Parę dni wcześniej na moim komputerze po raz pierwszy zagościło gadu-gadu. Zainstalował mi je o dekadę młodszy brat, burcząc, że już czas zapoznać się z nową formą komunikacji. Uznałam, że może mi się przydać, ponieważ po latach spędzonych za oceanem i w innych miastach Polski w moim rodzinnym mieście nie pozostało wielu bliskich znajomych.
Łatwa obsługa gg szybko zachęciła mnie do rozwinięcia katalogu dostępnych mieszkańców Olsztyna. Wśród niewielu pozycji mój wzrok przyciągnęło oryginalne nazwisko: Robert d`Aystetten – dart. Powahałam się chwilę i 27ego sierpnia 2001 zaggadałam.

Po gwiezdnowojennym początku rozmowy przyszedł czas na wymianę informacji o nas samych. Okazało się, że oboje urodziliśmy się w 1971 roku, w dzieciństwie mieszkaliśmy w tej samej dzielnicy i chodziliśmy do tej samej podstawówki – do równoległych klas. W czwartej czy piątej klasie każde z nas zmieniło miejsce zamieszkania i szkołę; z tamtego okresu nie pamiętaliśmy siebie nawzajem wcale.

Nasze internetowe rozmowy odbywały się coraz częściej. Ja zainicjowałam kontakt, ale teraz Robert nie dawał mi czekać, zaggadywał, gdy tylko ujawniałam się na gg. Po drugiej stronie łącz odnajdowałam ciepło, zrozumienie i chęć zacieśnienia więzi. W weekendowy wieczór w sieć wysnuł się delikatny wątek erotyczny.

W realu spotkaliśmy się w dniu moich 30-tych urodzin, 5-ego września. Kiedy chciałam podać Robertowi swój dokładny adres, on zaskoczył mnie odpowiedzią, że nie muszę, gdyż jako wytrawny sieciowiec już go znał.
O umówionej godzinie z okna ujrzałam taksówkę i miotającego się przy niej osobnika z różą w dłoni. Po kilku minutach wyszłam i ukróciłam frustrację Roberta, który z wrażenia zapomniał notesu z moim samodzielnie uzyskanym adresem oraz komórki.

Podczas wielogodzinnej rozmowy w pubie odnaleźliśmy kolejne łączące nas elementy. Okazało się, że sześć lat wcześniej byliśmy na weselu mojej najbliższej przyjaciółki z najbliższym przyjacielem Roberta. Potem znaleźliśmy zdjęcie z owego wesela, na którym stoimy metr od siebie. Również wtedy nie zapoznaliśmy się, każde z nas zaabsorbowane czym innym.
Nasz związek w naturalny i przysparzający nam wiele radości sposób rozwijał się coraz pełniej. 1 kwietnia, prowokując podśmiewajki znajomych zaręczyliśmy się a 10 sierpnia 2002 odbyło się nasze wesele. Do ślubu zajechaliśmy samochodem Roberta, wyposażonym w tablice z naszymi internetowymi nickami (docia i dart) i rysunkami dostępnych gg-słoneczek.


Na przyjęciu weselnym kolega informatyk połączył nasze dłonie kablami od myszy komputerowych, które potem spoczęły obok talerzy budząc zadziwienie obsługi.



W tym roku przypada czwarta rocznica naszego ślubu. Naszemu życiu jasno przyświecają dwa gg-słoneczka, nasze komputery spięła sieć lokalna a my nadal razem patrzymy w tym samym kierunku - tak ktoś kiedyś zdefiniował miłość.

...