Daria Widawska recenzuje – Żona Adama
Czytając „Żonę Adama” rozmyślałam o tym, jak wiele my, kobiety musimy zapłacić za walkę o swoje szczęście. Szczególnie wtedy, gdy żyjemy u boku takiego mężczyzny jak Adam - intelektualisty, egocentryka.
Niespodziewana i tragiczna śmierć Adama oddala go na dalszy plan, a my poznajemy dwie kobiety jego życia. Dwie żony, dwa oblicza kobiecości.
Pierwsza z nich, Rita ma odwagę żyć według swoich zasad, mówi na głos to, co myśli i nie interesuje jej, co powiedzą inni. Rzuca mężczyznom wyzwanie, wierzy, że można ich ujarzmić. Jedyne, czego pragnie, to zachować swoją niezależność i wolność. I udaje jej się to - do czasu aż spotyka Adama…Wtedy w jej życiu pojawia się zamęt i trudny wybór pomiędzy swoją niezależnością, a uzależnieniem od miłości do tego mężczyzny. Walkę przegrywa i odchodzi. Wybiera drogę samorealizacjii możliwość indywidualnego decydowania o sobie.
Druga żona, Anna jest wielkim przeciwieństwem Rity. Nakładając maskę pilnej uczennicy, dobrej żony i synowej, rzetelnego pracownika, przyjmuje bierną postawę wobec życia. Prawdziwe uczucia, ból i cierpienie chowa w głębi siebie i nikogo nie dopuszcza do swojego wnętrza. Żadnego słowa sprzeciwu, żadnego buntu. Życie toczy się obok niej, a ona nie ma ani chęci ani odwagi, by wskoczyć w jego głęboki nurt. Żyje w cieniu swojej poprzedniczki, nie mogąc jej zrozumieć.
-=-
...