Czy istnieją jeszcze miejsca, w których duchy zmarłych wcielają się w nowo narodzone dzieci, a najstarsi mieszkańcy snują opowieści o tańczących w ekstazie szamanach mogących przebłagać duchy Natury?

Gdzie kobiecie bez towarzystwa mężczyzny-myśliwego wciąż trudno przetrwać, choć nie musi już rozniecać ognia w lampie oliwnej, a jej dzieci uwielbiają coca-colę? Czy mitologiczny świat wierzeń musi ustąpić zdobyczom amerykańskiej telewizji? O zderzeniu światów, walce tradycji z nowoczesnością, a także o podróżowaniu sentymentalnym do źródeł fascynacji światem pierwotnym opowiada w swojej najnowszej książce o Grenlandii podróżniczka, pisarka i fotografka Kari Herbert. "Córka polarnika" w Polsce ukazała się w serii literatury podróżniczej Bieguny wydawnictwa Carta Blanca.

Dziewczynka na krańcu świata

Kari Herbert jako kilkumiesięczna dziewczynka spędziła ponad dwa lata ze swoimi rodzicami, pisarką Marie Herbert i ojcem Wallym Herbertem, jednym z najsłynniejszych podróżników i polarników XX w., w izolowanej od świata myśliwskiej wiosce Eskimosów. Autorka po trzydziestu latach wróciła na Grenlandię, by odbyć sentymentalną podróż w świat magicznego dzieciństwa. Celem podróży Herbert jest konfrontacja jej dziecięcych wspomnieć o miejscach i ludziach, których poznała w latach siedemdziesiątych, ze współczesną rzeczywistością. Początkowy lęk przed niezrozumieniem przez jej dawną eskimoską rodzinę szybko znika, autorka odnajduje dawnych przyjaciół i nawiązuje nowe głębokie więzi. Wiele miejsca w książce, która powstała podczas pobytu Kari Herbert na Grenlandii, zostało poświęcone opisom tych relacji.

Kalaallit Nunaat, znaczy Biała Ziemia

O Grenlandii swojego dzieciństwa Kari pisze: „Żyd tam, oznacza być bohaterem dnia codziennego. (…) Wciąż pamiętam odgłos wiatru wdzierającego się z krzykiem przez otwór wentylacyjny. Na zewnątrz szalały wyjące duchy arktycznej śnieżycy, a ja stałam skamieniała w lichej chatce, kurczowo ściskając drewnianą ramę swojego łóżeczka. (…) harpuny, sterty futer zdawały się przesuwać w wątłym świetle. Okno trzeszczało pod naporem Sili – owego potężnego arktycznego ducha pogody. To zdarzenie stało się inicjacją do życia w dziczy”.

W świecie, który zapamiętała Kari Herbert, rytm życiu plemiennemu nadawały powitania i pożegnania mężczyzn powracających z wielomiesięcznych polowań lub wyruszających na nie. Codzienne obowiązki kobiet podporządkowane były ciągłej walce o zatrzymanie w domach i ciałach ciepła, oprawianiu foczych skór na ubrania i pokarm, przeżuwaniu podeszw butów w celu ich zmiękczenia i lepszej konserwacji. Dzieci uczyły się obchodzić się z zaprzęgami zdziczałych husky i zbierać skalne odłamki lodu, który topniejąc, dawał członkom rodziny niezbędną do życia wodę. Kari z nostalgią opisuje świat, który niemal odszedł w niepamięć.

We współczesnej eskimoskiej wiosce dominującym dźwiękiem jest warkot generatora prądu, dzięki któremu sercami młodzieży zawładnęły pop-gwiazdy amerykańskiej telewizji. Tłuszcz wieloryba – typowy przysmak Grenlandczyków – powoli oddaje pierwszeństwo kurczakowi i hot dogom dostarczanym raz do roku statkiem wraz z kolorowymi magazynami młodzieżowymi i hollywoodzkimi filmami na DVD do jedynego sklepu w wiosce. W obliczu tak wielkich zmian Kari podejmuje ostatnią próbę zaczarowania na nowo grenlandzkiego świata, odnalezienia ostatnich żyjących szamanów, przypomnienia, że Innuit (jak często mówią o sobie Eskimosi polarni) znaczy „prawdziwy człowiek”. Jej książka pełna jest barwnych opisów starodawnych wierzeń i szokujących dla europejskiego odbiorcy praktyk, takich jak zwyczaj pożyczania żon, samobójcze śmierci najstarszych członków plemienia czy głęboka wiara w reinkarnację i odradzanie się duszy zmarłego w nowo narodzonym dziecku. A wszystko to na tle oszałamiających krajobrazów Wiecznej Krainy Lodu.

"Córka polarnika" to książka z reporterskim zacięciem, wzbogaconym o głęboko socjologiczne spostrzeżenia, antropologiczną wiedzę i historyczne tło. Wnikliwa obserwacja świata Innuitów jest jednak tłem do intymnej spowiedzi kobiety powracającej do swoich korzeni, poszukującej własnej tożsamości i odnajdującej swój dom.


Marek Kamiński, polski podróżnik, polarnik, zdobywca biegunów, o "Córce polarnika":

Postad Wally’ego Herberta, podobnie jak Czesława Centkiewicza i Fridtjöfa Nansena, była inspiracją dla moich wypraw na bieguny. Do dziś pamiętam słowa Herberta o jednoczesnym postawieniu stopy człowieka na Księżycu i dotknięciu ziemi po trawersie Arktyki w 1969 roku. Wiele miejsc opisywanych w tej książce, jak chociażby Sondre Stromfjord na Grenlandii, jest mi bliskich, a dzięki książce Kari mogę te miejsca poznać jeszcze lepiej i często zupełnie z innej strony.

Kari Herbert, podróżniczka, dziennikarka, pisarka i fotografka. Angielska dziewczynka, która wychowywała się wśród Eskimosów (ur. 1970) – córka słynnego podróżnika i jednego z największych polarników XX w., sir Wally’ego Herberta, i pisarki Marie Herbert, spędziła dwa z pierwszych lat swojego życia w myśliwskiej osadzie Thule leżącej na północno-zachodnim wybrzeżu Grenlandii, mieszkając wśród Eskimosów – rdzennych mieszkańców Arktyki. Od tego czasu nie porzuciła podróżowania, a swoje życie zawodowe poświęciła pisaniu o Arktyce i jej fotografowaniu.