Uznawany przez niektórych za najlepszy hiszpański film zeszłego roku, NAWET DESZCZ to realizowana w boliwijskiej dżungli superprodukcja z gwiazdorską obsadą, ponad 4 tysiącami statystów, scenariuszem Paula Laverty’ego – współautora filmów Kena Loacha, oraz z muzyką dwukrotnie nominowanego do Oscara Alberto Iglesiasa, na stałe współpracującego z Pedro Almodovarem.
A wszystko to w rękach jednej kobiety – hiszpańskiej reżyserki Icíar Bollaín. Do tej pory zajmująca się głównie problematyką kobiet i ich emancypacji, tym razem artystka wzięła na warsztat temat polityczny, traktując go z należnym rozmachem. Bollaín w emocjonujący sposób pokazuje, że sytuacja rdzennych mieszkańców Boliwii zasadniczo nie zmieniła się od 500 lat. Kiedyś wyzyskiwani przez bezwzględnych konkwistadorów, dziś stają się ofiarami chciwych polityków oraz międzynarodowych korporacji. Symptomatyczne jest jednak to, że przed wiekami Indianom rabowano złoto, a dziś pozbawia się ich wody – najbardziej podstawowego środka do życia (zakazane zostało nawet zbieranie deszczówki de czego nawiązuje tytuł NAWET DESZCZ).
FILM W FILMIE
NAWET DESZCZ to trzy równolegle toczące się historie: film o Kolumbie realizowany w boliwijskiej dżungli, historia filmującej go ekipy oraz „wojna o wodę”, która wybucha w trakcie zdjęć. Icíar Bollaín w mistrzowski sposób miesza sceny, miejsce i czas akcji ukazując wymowne paralele pomiędzy sytuacją Indian kiedyś i dziś. Opowiadana przez filmowców historia o brutalnej konkwiście stanie się odbiciem dramatycznych wydarzeń toczących się wokoło, a prawdziwe życie ekipy i filmowana przez nich historia splotą się zmuszając bohaterów do weryfikacji ich dotychczasowych przekonań. Wewnętrzny konflikt przybyłych do Boliwii filmowców doskonale oddają świetne kreacje aktorskie Meksykanina Gaela Garcii Bernala (znanego m.in. z kultowego AMORES PERROS oraz BABEL Alejandro Gonzalesa Iñarritu czy ZŁEGO WYCHOWANIA Pedra Almodovara) oraz Luisa Tosara, najbardziej rozchwytywanego obecnie aktora w Hiszpanii (PONIEDZIAŁKI W SŁOŃCU, CELA 211). -Zamieszki przeminą, a film będzie trwał wiecznie - mówi grany przez Bernala reżyser zaślepiony ideą stworzenia wielkiego dzieła filmowego. Bardziej przejmuje się cierpieniem Indian kilkaset lat wcześniej niż kilka kilometrów dalej. Tymczasem producent Costa (Tosar), początkowo cyniczny egoista, nie pozostaje obojętny wobec cierpienia ludzi, z którymi zaprzyjaźnił się w trakcie zdjęć. To właśnie on przejdzie największą przemianę spośród bohaterów filmu. Monumentalne obrazy walki Kolumba z indiańskimi plemionami przeplatają archiwalne zdjęcia z prawdziwej „wojny o wodę”. Całość jest spójna i tworzy emocjonujące widowisko dzięki fenomenalnemu scenariuszowi Paula Laverty’ego (w życiu prywatnym partnera Bollaín), autora scenariuszy do filmów Kena Loacha, m.in. WIATR BUSZUJĄCY W JĘCZMIENIU, SZUKAJĄC ERYKA oraz SŁODKA SZESNASTKA, za którą otrzymał nagrodę dla najlepszego scenariusza na MFF Cannes 2002.
ANTYGLOBALISTYCZNA OPOWIEŚĆ
Inspiracją do filmu była głośna książka Howarda Zinna, amerykańskiego historyka o lewicujących poglądach, A PEOPLES’ HISTORY OF THE UNITED STATES. Zinn pokazuje w niej historię USA z perspektywy ludzi walczących o prawa niewolników, tolerancję rasową, pokój i zaprzestanie eksploatacji innych krajów. Książka jest dziś wykorzystywana jako nieobowiązkowy podręcznik do nauki historii w szkołach na terenie całych Stanów Zjednoczonych. Bollaín w swym filmie idzie dalej, poszerzając antyglobalistyczny manifest Zinna o krytykę branży filmowej, do której sama należy. Występujący w NAWET DESZCZ filmowcy, jakby nieświadomi celu w jakim przybyli do Boliwii, sami przyczyniają się do eksploatacji miejscowych. Z jednej strony potępiają obłudę Kolumba i jego świty, z drugiej zaś wykorzystują trudną sytuację Indian, płacąc im 2 dolary za dzień pracy, co słusznie wytyka im jeden ze skorumpowanych polityków. Icíar Bollaín bardzo zależało na tym, by statyści w rzeczywistości pracujący przy filmie byli godnie opłacani, a obecność ekipy filmowej przyczyniła się do rozwoju wspólnoty lokalnej (producenci ufundowali między innymi materiały pod budowę szkoły). Wśród zatrudnionych przez nią statystów znaleźli się Indianie, którzy prawie 10 lat wcześniej brali udział w prawdziwej „wojnie o wodę”.
WOJNA O WODĘ
Akcja filmu rozgrywa się na tle prawdziwych wydarzeń, które miały miejsce w Cochabambie (trzecie co do wielkości miasto w kraju) oraz innych boliwijskich miastach, w okresie od stycznia do kwietnia 2000 roku. Boliwia, jak wiele państw regionu, ma od wieków problemy z zasobami wody pitnej. We wrześniu 1999 roku korporacja międzynarodowa Bechtel oraz Hugo Banzer, ówczesny prezydent Boliwii, zawarli porozumienie dotyczące prywatyzacji miejskich zasobów wody w Cochabambie. Bechter, jako wyłączny właściciel wody miejskiej, narzucił mieszkańcom gigantyczne ceny, których większość nie była w stanie płacić. Doprowadziło to do brutalnych starć protestujących z władzami, które w rezultacie wprowadziły w kraju stan wyjątkowy. Strajki i zamieszki rozszerzyły się na inne miasta, kilkaset osób zostało rannych, było też kilka ofiar śmiertelnych. Sytuacja stała się na tyle poważna, że pracownicy Bechtela uciekli z okupowanej przez protestujących Cochabamby, a umowa z władzami Boliwii została wkrótce anulowana. Było to zwycięstwo koalicji złożonej z rolników, robotników przemysłowych oraz tzw. „cocaleros” (rolników zajmujących się uprawą koki). Liderem tej ostatniej grupy był ówczesny kongresmen Evo Morales, pierwszy indiański prezydent Boliwii, którzy rządzi krajem od 2005 roku.
W KINACH OD 26 SIERPNIA 2011
-=- -=- -=-