Ostatnie badania opublikowane na łamach "Psychological Science", przeprowadzone na grupie karmiących piersią matek są zaskakujące. To właśnie te kobiety są uważane za bardziej agresywne i gotowe do obrony siebie lub swoich dzieci.

O tym, że karmienie piersią jest niezastąpione dla niemowlaka już od momentu przyjścia na świat, pisaliśmy wielokrotnie. Jak się okazuje niesie za sobą także wiele korzyści dla mamy. Według Jennifer Hahn-Holbrook, psycholog z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA), kobieta karmiąca piersią posiada ciśnienie krwi niższe niż u innych agresywnych kobiet. Na tej podstawie badacze stwierdzili, że karmienie piersią pomaga tłumić typową reakcję organizmu na stres i dodaje kobiecie odwagi, niezbędnej do ewentualnej obrony dziecka lub siebie samej.

Aby przeprowadzić badanie przebadano grupę: 18 karmiących matek, 17 kobiet dających swoim dzieciom sztuczne mleko oraz 20 pań nie posiadających potomstwa. W trakcie eksperymentu każda z nich rozwiązywała na komputerze serię zadań wymagających szybkiej reakcji. W zadaniu towarzyszył im naukowiec wcielający się w zaczepnego i nieprzyjemnego uczestnika badań. W tym czasie dzieci pozostawały pod opieką w sąsiednim pokoju. Po każdym zadaniu zwycięzca - kobieta lub naukowiec - mogli nacisnąć guzik, aby zaatakować przeciwnika długim i głośnym dźwiękiem (dawało to okazję do okazania agresji). Okazało się, że matki karmiące serwowały swoim nieprzyjemnym towarzyszom dźwięki głośniejsze i trwające mniej więcej dwa razy dłużej, niż dźwięki wydawane przez kobiety bezdzietne i karmiące butelką. Reagowały tak zarówno przed, jak i po przerwie na karmienie dzieci.

Co ciekawe podobne zjawisko można zaobserwować również u innych ssaków. U wielu samic reakcję tę nazywa się "agresją laktacyjną". Wówczas zwierzęta te w okresie, gdy karmią swoje młode stają się  o wiele bardziej agresywne, niż w jakimkolwiek innym momencie okresu rozrodczego.

Warto dodać, że wskaźniki karmienia piersią w krajach rozwiniętych, takich jak: Wielka Brytania, Australia, czy USA są zazwyczaj niższe niż cele stawiane przez Światową Organizację Zdrowia.