Cesarz Chin, Szen Nung, był wybitnym uczonym i zielarzem, który pił przegotowaną wodę ze względów higienicznych. Wypoczywając pewnego dnia pod herbacianym krzewem, oddawał się codziennym rozmyślaniom nad czarką wody, która nagle zmieniła swój smak. Wtedy też spostrzegł, że do czarki niespodziewanie wpadło kilka liści z krzewu i od razu zakochał się w tym wspaniałym smaku i aromacie. Tak podobno zrodził się zwyczaj spożywania herbaty.
A jak było naprawdę? Faktyczne pochodzenie herbaty wciąż nie jest do końca znane. Pierwsze wzmianki o krzewie herbacianym pochodzą z III w. p.n.e. Czemu tak późno? Przez stulecia herbata traktowana była wyłącznie jako środek leczniczy o właściwościach wzmacniających, a pozyskiwano ją z dziko rosnących krzewów. Aż sześć wieków musiało minąć, by ostatecznie doceniono jej walory smakowe i zaczęto sadzić krzewy herbaciane, suszyć liście i przetwarzać herbatę na większą skalę.
Do ok. 803 roku n.e. herbata pozostawała jednak tajemnicą Chińczyków. Wówczas to właśnie japoński mnich Dengyo Daishi sprowadził nasiona krzewu herbacianego do swojej ojczyzny. Uraczony nią na swym dworze Cesarz Saga, w pełni zachwytu nad jej smakiem nakazał uprawiać drzewka w kilku prowincjach Chin. Był to jednak okres, w którym ze względu na dość napięte stosunki Kraju Kwitnącej Wiśni z Chinami odkrycia chińskie nie były nazbyt mile widziane. Dlatego też, by napój ten na dobre zadomowił się w Japonii, musiało upłynąć jeszcze kilka wieków. Do łask herbata powróciła ponownie w XII w. za sprawą japońskiego mnicha o imieniu Eisai. To tu właśnie rozwinięto tradycję celebrowania parzenia i spożywania herbaty jako rytuału, zwaną Cha-no-yu. Obyczaj ten opiera się na umiłowaniu piękna „istniejącego pośród przyziemnych realiów codziennej egzystencji”, jak powiedział Okakura Kakuzo.
Skąd jednak wzięła się herbata w Europie? Powszechne skojarzenia z Wielką Brytanią są błędne, bowiem to Holendrzy oraz Portugalczycy jako pierwsi sprowadzili ją na nasz kontynent już na początku XVII w. i to właśnie od nich wiedzę tę zaczerpnęli Włosi, Francuzi i Niemcy. W samej zaś Anglii herbata pojawiła się w 1658 roku, za sprawą Thomasa Garrawaya – kupca i właściciela sklepu w Londynie. Warto zaznaczyć jednak, że dopiero w chwili, w której portugalska księżniczka Katarzyna Barganza – wielka miłośniczka herbaty – została żoną króla Karola II, ów napój zagościł w Wielkiej Brytanii na dobre.
Początkowo produkt ten, ze względu na wysoką cenę, dostępny był wyłącznie dla członków rodziny królewskiej i arystokracji. Z tego powodu angielski rytuał picia herbaty nieodłącznie kojarzony jest z dobrymi manierami i etykietą. Według przyjętych zasad, napój parzony był zawsze przez panią lub pana domu, nigdy przez służbę, zaś suszone listki przechowywano w salonie, a nie w kuchni. Podczas gdy po głównym posiłku panie udawały się na herbatkę i ploteczki, mężczyźni dyskutowali przy cygarach i winie. Pod wieczór dołączali jednak do kobiet, by wspólnie raczyć się herbatą, tym jakże wykwintnym napitkiem. Popularnym dodatkiem do herbaty stały się także ciasteczka smarowane masłem. Połączenie to tak bardzo zasmakowało degustującym, że z czasem nieoczekiwanej zamianie uległa pora obiadu i podwieczorku, czyniąc „popołudniową herbatkę” nieodłącznym elementem harmonogramu każdego dnia. Anegdota głosi, że nową porę jej serwowania zapoczątkowała Anna Maria VII – księżna Bedford, która to pewnego popołudnia poprosiła o przyniesienie do swej komnaty akcesoriów do parzenia herbaty i ulubionych ciasteczek z masłem. Z czasem zaczęła zapraszać także swoje koleżanki, spędzając długie godziny na wspólnych rozmowach.
W XIX w. brytyjska klasa średnia stała się znacznie liczniejsza i z upodobaniem naśladowała zwyczaje arystokratów. Przejęto również sam zwyczaj picia popołudniowej herbatki, który praktykowano w gronie znajomych, sąsiadów i rodziny. Z czasem herbata zdominowała wszelkie imprezy towarzyskie w Wielkiej Brytanii. Urządzano herbatki przy szyciu, herbaciane pikniki, a nawet herbatki dla dzieci z bogatych rodzin. Również serwowane dodatki stawały się coraz bardziej wymyślne i wykwintne. Podawano już nie tylko ciasteczka z masłem, ale także wymyślne kanapki, desery owocowe, babeczki i torty.
– Brytyjczycy coraz częściej wybierają kawę, jednak ich zamiłowanie do tradycyjnego „five o’clock” nie minęło. Dużym zainteresowaniem w Wielkiej Brytanii cieszą się wysokiej jakości herbaty o wyrazistym smaku – mówi Beata Szumniak, General Manager Geralt Polska, wyłącznego dystrybutora brytyjskich herbat marki Newby. Co ciekawe jednak, to Polacy przodują w Europie w ilości spożywanej herbaty. Może zatem warto wykorzystać ten potencjał i stworzyć wspólną tradycję spożywania tego magicznego napoju?