Szczerze wątpiłam, że byłoby możliwe, by druga część „Po pierwsze dla pieniędzy” Janet Evanovich została tak samo dobrze napisana jak pierwsza. Myliłam się. „Po drugie dla kasy” jest zgrabną i równie „wciągającą” kontynuacją przygód Stephanie Plum.
    Nie jest to już nieśmiała i bezbronna kobieta, próbującą sił jako Łowca Nagród. O nie. Stephanie Plum ma własny pistolet, gaz pieprzowy oraz paralizator. Jednak chociaż zdecydowała, że chce do końca życia ścigać sądowych uciekinierów, nadal ma ogromnego stracha przed użyciem  broni. Sama uważa, że jest tchórzem i często zastanawia się, czy aby nie powinna zacząć pracować w fabryce guzików, ale to tylko pozory – ona jest idealna w roli Łowcy Nagród. Nadal.
    Joe Morelli odzyskał dobre imię i wrócił do pracy policjanta. Odkąd, dzięki Stephanie, został oczyszczony z zarzutów, jest jej częstym towarzyszem – głównie w pracy, przekazując poufne informacje. Chociaż ich stosunki są poprawne, wszyscy z zapartym tchem czekają na zawiązanie się między nimi wątku miłosnego. Co się między nimi wydarzy? Nie zdradzę Wam.
    „Po drugie dla kasy” niedługo stanie się kultową książką – Stephanie Plum ma szansę zdobyć sławę na miarę Harrego Pottera. Osobiście czuję ogromny niedosyt dobrej literatury kobiecej. Tym mianem zwykło się określać albo do znudzenia ckliwe romanse albo skrajnie kontrowersyjne, napuszone wypociny „sławnych” kobiet, które postanowiły zostać pisarkami. Janet Evanovich stworzyła powieść, którą doceni  każda inteligentna, wrażliwa, zdystansowana i niezależna (też myślowo)  kobieta. A takich kobiet jest przecież mnóstwo.