Ważny jest sam początek. Dziecko potrzebuje czasu na oswojenie się z nową sytuacją. Dobrze jest zapoznać się z instytucją przedszkola na długo przed rozpoczęciem uczęszczania. Służą temu zajęcia adaptacyjne, ale też tzw. „drzwi otwarte” czy chociażby pobyt na placu zabaw przynależącym do przedszkola.
Pamiętajmy, że duży wpływ na polubienie przedszkola ma poziom samodzielności dziecka. Jeśli wyposażymy je w cenne umiejętności, będzie czuło się lepiej w grupie rówieśników. Te umiejętności dotyczą przede wszystkim samoobsługi – samodzielnego jedzenia przy użyciu widelca i łyżki, picia z kubka czy korzystania z nocnika. Ponadto dobrze jest, jeśli pójście do przedszkola nie będzie pierwszym rozstaniem z mamą. Musimy zadbać o kontakty społeczne szkraba, o zabawę na placach zabaw oraz o pozostawianie go pod opieką kogoś innego niż tylko mama.
Gdy okaże się, że mimo naszych starań pociecha nie lubi przedszkola, powinniśmy nastawić się na słuchanie. Pytajmy i słuchajmy, co przeszkadza dziecku, w czym tkwi problem. Rozeznajmy się w sytuacji. Pamiętajmy, że osobą, z którą nasz maluch przebywa najczęściej w przedszkolu, jest pani wychowawczyni. Możemy skonsultować z nią nasze obawy.
Obserwujmy naszego przedszkolaka, jego zachowanie, relacje z kolegami, podpytajmy innych rodziców. Gdy problem tkwi w organizacji przedszkola, a zwłaszcza w osobach pracujących z dziećmi (gdy krzyczą, nie podejmują rozmowy z rodzicami), być może trzeba będzie rozważyć możliwość zmiany placówki. Tę opcję warto jest brać pod uwagę, gdy nasz maluch nudzi się na zajęciach, nie uczy się niczego nowego, nie zdobywa nowych umiejętności, a wręcz „uwstecznia się”.
Problemem mogą być też problemy rówieśnicze. Trzeba wtedy dobrego rozeznania – czy trudności wywołuje zachowanie naszego szkraba czy innych. Może mały przedszkolak domaga się dużo uwagi i obraża się, gdy jej nie otrzymuje? Pamiętajmy, że zmiana przedszkola rzadko jest wtedy dobrym rozwiązaniem – niwelujemy objawy, a nie przyczyny.
Gdy martwimy się sytuacją naszego malucha w przedszkolu, postarajmy się, żeby nie uczestniczył w naszych rozterkach. Powinien mieć w nas ostoję.