Uwielbiam kosmetyki – mam ich całą masę! Nie oznacza to jednak, że „gromadzę” wszystko, co wpadnie mi „pod rękę”. O nie! Śmiem twierdzić, że gust mam dobry. Nawet bardzo. I wymagający!
Moje podróże po działach kosmetycznych często bywały żmudne – zdarzały mi się po drodze oparzenia, wysypki (jedno okropne opuchnięcie), odbarwienia…a w kwestii makijażu kompletne klęski. Postanowiłam podzielić się z moimi czytelniczkami kilkoma „odkryciami” – czasem ku przestrodze, lecz częściej dla zachęty.
    Pierwszym kosmetykiem, o którym opowiem jest płyn do higieny intymnej. Wydaje mi się, że każda nowoczesna kobieta powinna go znać. Jeśli o mnie chodzi, poznałam chyba większość jego reprezentantów z różnych firm. Niestety niektóre produkty wydawały się składać z samego spirytusu (szczypanie) a inne z samej wody (kompletny brak jakiegokolwiek działania). O reszcie nawet nie warto wspominać.
    Moim odkryciem stał się „Tołpa Dermo Intima, Neutralny płyn do higieny intymnej”! Plusy? Śliczne opakowanie typu „apteka alchemika”; bardzo funkcjonalna pompka i…brak szczypania oraz obiecane doznania (łagodzi podrażnienia, nawilża, koi). Ponadto polecam go w trakcie trwania okresu. Minusy? Nie zauważyłam. Płyn jest bardzo wydajny, dość gęsty, a cena znośna. Jeśli potrzebujecie czegoś regenerującego czy neutralizującego – firma Tołpa przygotowała kilka rodzajów tego kosmetyku.
    Używałam go przez kilka tygodni i (pomimo dokładnych obserwacji!) nie udało mi się zauważyć żadnych negatywnych skutków działania płynu.
Dziewczyny, jeśli poważnie myślicie o sobie – zadbajcie nie tylko o cerę, dłonie, stopy czy żeby, ale również o higienę intymną. To bardzo ważne. Mam nadzieję, że moja recenzja posłuży Wam za wskazówkę.