Koronkowa bielizna z dziurą w kroku, ziołowe napary na potencję i choroby weneryczne, ciężka praca za grosze i straszliwe upodlenie – tak właśnie wyglądał los Chińczyków, którzy w XIX wieku szukali szczęścia i ucieczki przed biedą na Złotej Górze, czyli w Stanach Zjednoczonych. Zamiast łatwych pieniędzy, czekała ich tam jednak przerażająca dyskryminacja rasowa ze strony Amerykanów „Na Złotej Górze” porusza problem, z którego wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy – rasizmu skierowanego w stronę żółtej rasy. Wiele mówiło się i pisało o rzeziach Indian, Ku Klux Klanie i obrzydzeniu dla Murzynów, jednak o stanowieniu praw wykluczających Chińczyków ze społeczeństwa amerykańskiego niewiele się słyszy. Choć książka porusza ciężki problem, jest łatwa w odbiorze, a to za sprawą autorki, Lisy See. Pisarka zasłynęła już bestsellerowymi powieściami „Miłość Peonii” i „Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz”, a teraz oddaje w nasze ręce „Na Złotej Górze”, historię opowiedzianą przez pryzmat jej przodków. Autorka opisuje dzieje swojego rodu nie jako suche fakty, ale jak powieść. Próbuje wczuwać się w swoich antenatów, odgadywać ich myśli i wrażenia, jakie mieli, kiedy na przykład pierwszy raz zobaczyli żyzną, urodzajną ziemię Kalifornii. Musiała sobie zadać wiele trudu żeby zgłębić nie tylko swoje obszerne drzewo genealogiczne, ale i okoliczności, w jakich przyszło żyć jej przodkom. Książka See, zarówno ze względu na fascynujące zwroty akcji (które przecież działy się naprawdę!), jak i wyraziste, po prostu żywe postaci pochłania bez reszty. Nie jest historycznym esejem, a po prostu piękną historią opartą na faktach.