Miłością do jazdy rowerem zaraziła mnie dobra koleżanka. Ona jeździ od lat, o czym świadczą jej mocne mięśnie nóg. Ja do pewnego momentu w ogóle nawet nie miałam roweru, a ostatni raz, kiedy na jakimś jeździłam, był bardzo dawno temu. Początkowo koleżanka pożyczała mi jeden ze swoich i tak od jednej wycieczki do drugiej i zakochałam się w rowerze. Przyszedł czas na zakup mojego, osobistego modelu. Wybrałam najtańszy model z całego sklepu, ale spełnia od wszystkie funkcje i daje masę radości. Dbam o niego niemal tak, jak mężczyzna dba o swoje auto. Jeździmy tak z koleżanką już od dwóch lat. Najczęściej organizujemy sobie w weekendy długie, całodniowe wycieczki gdzieś w las, na łąki za miastem, nad stawy, czy pobliskie jezioro, wszędzie tam, gdzie jest cisza, spokój i zero samochodów, na które trzeba uważać jeżdżąc po mieście.
Takie wyprawy wiążą się oczywiście z koniecznością zabrania jakiegoś ekwipunku. Jedzonko, coś do picia, jakiś kocyk. Zazwyczaj to wszystko układałam na bagażniku i zabezpieczałam. Którejś umówionej soboty moja koleżanka podjechała do mnie swoim rowerem, zaparkowała przed domem i weszła jeszcze na chwilę do mojego domu, żeby napić się herbaty i zjeść upieczone przeze mnie, zdrowe ciasteczka. Kiedy usiadła, zdjęła nowy plecak, od którego nie mogłam oderwać wzroku z powodu bardzo oryginalnego, przepięknego wzoru, jakim był pokryty. Był, jak to się mówi, zupełnie w moim klimacie. No ale to plecak, ja kupuję zwykle modne torebki, których jestem fanką. Plecaka nigdy nie miałam. Koleżanka zauważyła mój wielbiący wzrok i zaproponowała, że kupi mi taki sam, bo przydałby mi się idealnie na te nasze wycieczki.
No ba! To ja od dwóch lat swoje jedzenie wożę na bagażniku i nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby kupić sobie plecak rowerowy? Niewiarygodne, ale prawdziwe. Oczywiście poprosiłam koleżankę od zakup identycznego plecaka, bo jak mam już jeździć z plecakiem, to musi mi się on podobać. Na początku zabierałam plecak wyłącznie na te rowerowe wypady za miasto, bo mieścił wszystko, czego potrzebowałam, ale po pewnym czasie tak bardzo go polubiłam za wygodę użytkowania, za jego ergonomiczny kształt, no i oczywiście za jego wygląd, że zaczęłam nosić go dosłownie wszędzie. Zabierałam go na zakupy zamiast torby, na spacery, do miasta. W pewnym momencie stał się niejako moim atrybutem. Taki plecak posiada niezliczoną ilość zalet, nie straszny mu deszcz. Często mam wrażenie, że jest bardziej pojemny, niż sugeruje to jego zewnętrzne. Szczególnie lubię nosić w nim zakupy, ponieważ mogę jednorazowo kupić więcej, a moje plecy bez zająknięcia przyjmą ciężar, który dłonie niosłyby bez przyjemności i z wysiłkiem.
Jednak to w dalszym ciągu jest plecak rowerowy, sportowy i zdarzało się, że zupełnie nie pasował do wielu moich stylizacji, a jednak i tak go zabierałam. Skoro jednak w ogóle przekonałam się do plecaka, co kiedyś wydawało mi się po prostu niemożliwe, to chyba wreszcie rozejrzę się za jakimś zgrabnym miejskim modelem. Najbardziej podobają mi się materiałowe, luźne plecaki, które można niedbale zarzucić na plecy, czy na ramię. Są nie tylko praktyczne, ale wyglądają bardzo stylowo i modnie. Dzięki mnogości wzorów i kolorów, mogę dopasować taki plecak zarówno do jeansów, jak i do sukienki, a nawet do dresów. Ciekawe modele w oryginalne wzory mogą ożywić strój, dodać mu charakteru i sprawić, że przestaną być nudne.
Plecak może okazać się niezastąpiony w wielu sytuacjach i chociaż nadal uwielbiam moje torebki, to jednak pod pewnymi względami nie są one w stanie dorównać plecakowi. Mojego plecaka rowerowego, który służy mi już długi czas, nie zamieniałabym na żadną torebkę. To chyba najlepsza reklama plecaka, jaką może zaoferować zagorzała fanka torebek.