Przysięgała pomagać każdemu bez wyjątku. Leczy rany wrogów, złych ludzi, smoków, wieśniaków. Wszystkich, którzy tego potrzebują. Odejmuje cudze cierpienie, sprowadzając ból na siebie. A żaden człowiek nie ma odwagi jej dotknąć, choć ona też potrzebuje ciepła.
Tytułowa wiedźma Vimka z książki Pavelkovej to silna, odważna i mężna kobieta, jak na bohaterki powieści fantasy przystało. Podróżuje po całym powieściowym świecie, szukając ludzi potrzebujących jej pomocy, a napotyka głównie kłopoty. I mrocznego pogromcę smoków, który tak jak i ona przeraża ludzi. Prawdziwej miłości zaznać mogą tylko w swoich ramionach, ale jak na romantyczną opowieść przystało nie mogą być ze sobą. Ale nie z jakichś wzniosłych, poetyckich powodów – po prostu w końcu by się pozabijali.
„Opowieści o Vimce” to ponad 400 stron dobrego, żywego fantasy. I choć książka nie wyróżnia się ani wyjątkową scenerią, ani nieznanymi stworami (poza smokami mamy tu jeszcze jednorożce, wije, wampiry i południce), to czyta się ją miło, lekko i przyjemnie.