Niemal w rok po ukazaniu się jej ostatniego albumu zatytułowanego Volta Bjork wystąpiła trzykrotnie w Hammersmith Apollo w Londynie. Koncerty oczywiście wyprzedano na pniu, fani nie mogli się doczekać swej islandzkiej królowej. Scenografia wywoływała chwilową konsternację, dopóty dopóki do publiczności nie dotarło, że to przecież Bjork. Scenę zdobiły różnokształtne flagi, na których widniały wizerunki żab, krokodyli i ryb. Artystkę wspierał zespół muzyków oraz sekcja dęta prosto z Islandii, przystrojona niczym Indianie. Każdego dnia piosenkarka ubrana była w inną kreację, za każdym razem w niekonwencjonalny, delikatnie rzecz ujmując, sposób. W poniedziałek przywdziała sukienkę z różowego materiału przypominającego papier do pakowania prezentów, jej głowę zdobiła peruka afro wykonana z kolorowych kul. W czwartek wbiegła na scenę w pasiastym stroju i rogach przykrytych jej własnymi włosami. W niedzielę natomiast błyszczała jak na prawdziwą gwiazdę przystało w złotej kreacji przypominającej kostium klowna. Za każdym razem jej czoło zdobił makijaż rodem z sesji zdjęciowej do okładki Volty. Koncert wypełniony był utworami z ostatniego albumu, doskonale znanymi publiczności, jednakże dopiero Hunter i All is full of love wywołały niemalże histerię. Earth intruders czy zagrany na bis Declare independance nabrały nowego wymiaru dzięki niezwykle żywiołowej sekcji dętej. Bjork jest czarownicą i niepodzielnie włada ludźmi. Bezbłędnie steruje ich nastrojem, niczym szamanka. Każdy kolejny utwór wprawiał publiczność w coraz większe uniesienie, aby w końcu nastał pogański festiwal przy rytmach Army of me czy I miss you (oba z albumu Post). Całość tego niezwykłego wydarzenia i jego charakter podkreślało oświetlenie, zielone lasery i deszcz konfetti, w którym jednomyślna publiczność zatraciła się przy dźwiękach Declare independence. Bonusem i miła niespodzianką było pojawienie się Antonyego Hegarty z zespołu Antony and the Johnsons, z którym Islandka wykonała Dull flame of desire. Wstęp do Hope na swej dwudziestojednostrunowej korze zagrała kolejny gość specjalny, Toumani Diabate. Wielką niespodzianką nagrodzoną niesamowitym aplauzem okazało się wykonanie przez artystkę kilku utworów w jej ojczystym języku. Sama Bjork bawiła się świetnie, tańczyła i podskakiwała niczym radosny przedszkolak. Jednocześnie pokazała, jak potężnym narzędziem jest jej głos. Akcent, tak charakterystyczny, dodawał jej uroku, gdy dziękowała za owacje. Ani na chwilę nie straciła kontaktu z publicznością. Artystka udowodniła swą klasę, utarła nosa zgorzknialcom i zademonstrowała show z prawdziwego zdarzenia, spektakl i festiwal radości życia. Cała brytyjska prasa rozpływa się w zachwytach.