Jest nas coraz więcej. Ty też możesz dołączyć do naszego grona! Wystarczy tylko być mamą i mieć w sobie artystyczną duszę  Każda młoda mama wie, że zaraz po urodzeniu dziecka jej całym życiem staje się zwykle kochane maleństwo. Karmienie i przewijanie plus codzienne domowe obowiązki ciążą przeważnie na kobiecie, która decyduje się na pozostanie w domu z dzieckiem. Są mamy realizujące się wyłącznie w macierzyństwie. Są jednak i takie, które myślą również o innych aspektach swojego życia. Takie mamy po jakimś czasie czują się przemęczone i niedocenione. W tej sytuacji zwykle decydują się na powrót do pracy zawodowej. Poznałam jednak trzecią grupę mam, łączących wychowanie dziecka z samorealizacją nie tylko w byciu mamą i żoną ale sięgające po coś więcej – po pasję ubarwiającą codzienność. Oto ‘mamy artystyczne’  * Agnieszka Babulewicz jest mamą dwóch chłopców – Bogusława, który skończy niebawem 11 lat i Wiktora, który będzie miał 3 latka. Z zawodu jest architektem / architektem wnętrz. Jej największą pasją stał się decoupage, bardzo szeroko pojęty. Łączy go z innymi technikami, które opanowała w trakcie nauki w szkole średniej i na studiach. Oto jak Agnieszka opowiada o swoim życiu mamy artystycznej. - W sumie odkąd zaczęłam uczyć się w LSP (Liceum Sztuk Plastycznych), poszukiwałam tej jednej, szczególnej techniki plastycznej, która przy małym (stosunkowo) bałaganie, pozwoli mi rozwijać swoją pasję – szeroko pojętą twórczość artystyczną. Najpierw była to fotografia + samodzielne wywoływanie zdjęć. Potem - po studiach – architektura… Kiedy urodził się pierwszy syn, musiałam zrezygnować z pracowni fotograficznej – chemia + małe dziecko to nie był najszczęśliwszy mariaż. Architektura za to sama ze mnie zrezygnowała – matka często chorującego dziecka nie była dobrze widziana wśród dyspozycyjnych „panów projektantów”. Postanowiłam zatem zająć się domem i dziećmi (wkrótce miał na świecie pojawić się drugi syn). Jako, że nie należę do kobiet wcinających czekoladki przed telewizorem i nienawidzę bez wyjątku tasiemcowych seriali (tak, tak – również „M – jak Miłość” sprawia, ze mózg uszami mi wycieka) musiałam sobie znaleźć inne zajęcie. Coś, co pozwoliło by mi rozwijać się, istnieć mimo domowych obowiązków. I musze wam powiedzieć, że w całym swoim życiu przed urodzeniem drugiego dziecka, nie osiągnęłam tyle, co będąc matką dwóch „destrojerów”. Odpowiednio organizując sobie czas, pomiędzy praniem, gotowaniem i sprzątaniem zaistniałam jako całkiem niezły twórca i mogę z czystym sumieniem powiedzieć, ze właśnie teraz, realizuję swoja pasję, marzenia i karierę zawodową. Czuję się doceniona. Zapytana, kiedy ma na to czas wychowując dwóch jak to sama określiła destrojerów odpowiada: - Kiedy mam na to czas? Ależ mam mnóstwo czasu!! Kiedy zorganizujecie sobie rozkład dnia to same zobaczycie, ze między praniem ciuszków, karmieniem i tym podobnymi przyjemnościami pozostaje mnóstwo czasu na samorealizację. Agnieszka swoje prace wystawia w galeriach internetowych, są one też znakomitymi, nietuzinkowymi prezentami dla przyjaciół. - Zawsze mam pewność, ze ktoś inny nie zjawi się z tym samym – śmieje się Agnieszka. * UHK, pod takim pseudonimem artystycznym ‘skryła się’ mama 2,5 letniej Hani. Hania jest bystrą żywą dziewczynką – chwali ją mama. Kiedy urodziła się mała Hania UHK pracowała od kilku lat jako instruktor terapii zajęciowej. - Wciągnęło mnie tam wszelakie rękodzieło – próbowałam malowania, różnych prac w papierze, trochę witrażu. Później objęłam pracownię ceramiki, w której się zakochałam  Pracownię prowadziłam ok. 6-7 lat. Będąc już na urlopie macierzyńskim i wychowawczym UHK odkryła scrapbooking i nie mając obecnie dostępu do pracowni ceramiki zajmuje się obecnie tylko scrapbookingiem. UHK musiała zrezygnować z podjętej po urodzeniu Hani pracy. - W sumie cieszę się z odejścia z pracy. Teraz mam więcej czasu dla niej. Jak jest chora, mogę się nią spokojnie zaopiekować. Wcześniej jak chorowała, lekarze zalecali tygodniowy pobyt w domu, żeby dziecko porządnie wydobrzało a ja ich prosiłam, żeby zwolnienie było tylko na dwa, trzy dni. Praca kosztem jej zdrowia, a szefowie i tak byli bardzo niezadowoleni. - Na razie prowadzę dom i wychowuję córeczkę. Za chwilę będziemy mieć jeszcze jedno dziecko, ale marzy mi się własna artystyczna działalność i mam nadzieję, że to marzenie się spełni. - Wcześniej ceramiką zajmowałam się w pracy a scrapbookingiem w czasie wolnym – najczęściej oczywiście późnym wieczorem, albo nocą co robi większość znanych mi, tworzących mam. Od czasu, kiedy zwolniłam się z pracy pracuję w czasie, kiedy dziecko jest w żłobku, oczywiście muszę ten czas podzielić również na załatwianie spraw, prowadzenie domu, gotowanie i takie zwykłe przyziemne czynności. Oczywiście wieczory pozostały i w czasach napady weny, również noce. Prace UHK trafiają do jej znajomych na prezenty, do galerii artystycznych z którymi współpracuje oraz na kiermasze do szkół. * Fora i galerie internetowe skupiają mamy artystyczne. Pozwalają im pokazać swoje dzieła szerszej publiczności, utwierdzić się w przekonaniu o własnej wartości. To znakomita terapia na wszelakie „depresje poporodowe” i „domowe spiliny”. Miło nam będzie jeśli nas odwiedzisz a jeszcze milej jeśli do nas dołączysz. Ania Kiper Link do tekstu: Galeria miniART http://www.miniart.pl