Aż nie chce się wierzyć, że możliwe jest tak jawne kpienie sobie z autentycznych postaci, w dodatku znanych i, w większości, szanowanych. A jednak Sue Townsend, posługując się sprytnymi zabiegami tworzy fabułę obrazoburczą, niekiedy wręcz zbyt ostro raniącą członków rodu Windsorów, która wbrew logice śmieszy i jest w pewnym sensie „urocza”. Bo czy nie sympatyczne jest wyobrażenie sobie statecznej Elżbiety z plastikowymi papilotami na głowie?
W „Królowej Camilli” Townsend jawnie czerpie z dorobku
brytyjskich klasyków literatury, nawiązując do „Nowego wspaniałego świata”
Huxley’a (Arthur Grice niczym Mustafa Mond), „Roku
Pomimo kwaśnej ironii przy wytykaniu wad i przywar członków Rodziny Królewskiej, Townsend ukazuje ród Windsorów jako zwykłych ludzi, którzy potrafią wieszać pranie, piec tosty i cieszyć się ubogim życiem. Ale najbardziej dosadnie autorka udowadnia, że czego by nie mówić o Rodzinie Królewskiej, w Wielkiej Brytanii nie ma mowy o zniesieniu monarchii tak długo, jak długo żyje królowa Elżbieta, najbardziej szanowana i bezwarunkowo kochana przez swoich poddanych Angielka.
„Królowa Camilla” Sue Townsend to po mistrzowsku napisana satyra na monarchię, w której, obok wyśmiewania możnowładców i narodu Brytyjskiego jest też miejsce na całkiem poważne ukazanie reżimu, działania propagandy, eksterminacji psów i przeraźliwej inwigilacji. Gdyby nie humor i gadające psy, książka mogłaby być mocno przygnębiająca.