Choć tytuł książki Staniszewskiej jednoznacznie wskazuje na naturę głównej bohaterki, to, czy jest czarownicą, nie jest wcale oczywiste. Moc zatrzymywania czasu i znajomość ziół sprawia, że w oczach córki jest uzdolnioną czarodziejką. Zakochany w niej mężczyzna też czuje się przez nią zaklęty. A jednak Jagoda to sympatyczna bibliotekarka w gimnazjum, która piecze dobre ciasta, uwielbia swoją klacz – Eponę i opowiada piękne baśnie. To, że mieszka na odludziu, jednoczy się z naturą i słucha lokalnych historii o nieczystych mocach wcale nie musi oznaczać, że posiada magiczne zdolności. A jednak coś jest w tej kobiecie, tak jak i w powieści "Czarownica z Radosnej".
Książka zawiera w sobie zbiór gatunków i stylów literackich. Obok zwyczajnie prowadzonej, epickiej fabuły o życiu wykształconej kobiety na wsi, są tu też krótkie rymowanki, ballady w stylu Słowackiego, wiejskie gawędy, baśnie opowiadane z przymrużeniem oka, a nawet wątek kryminalny. Do tego dochodzi czerpanie z uznanych prozaików – Staniszewska opisuje piękno małej ojczyzny stylem nawiązując do Bruno Schulza, jednocześnie tworząc realizm magiczny równie skutecznie, co Olga Tokarczuk w "Prawieku". W wielowątkowej opowieści zachwycają rzetelne opisy wiejskich realiów, przywoływana autentyczna gwara w wypowiedziach rodowitych mieszkańców wioski, ale i zderzenie naturalizmu miejsca z dala od cywilizacji w zestawieniu z nowomową nastolatków i popkulturą spod znaku Harry’ego Pottera i New Age.
"Czarownica z Radosnej" to miszmasz literacki, tak ładny i tak miły w odbiorze, że z przyjemnością można go konsumować w letnie popołudnie w wielkim, głośnym mieście. Staniszewska pięknie wycisza.
Książka zawiera w sobie zbiór gatunków i stylów literackich. Obok zwyczajnie prowadzonej, epickiej fabuły o życiu wykształconej kobiety na wsi, są tu też krótkie rymowanki, ballady w stylu Słowackiego, wiejskie gawędy, baśnie opowiadane z przymrużeniem oka, a nawet wątek kryminalny. Do tego dochodzi czerpanie z uznanych prozaików – Staniszewska opisuje piękno małej ojczyzny stylem nawiązując do Bruno Schulza, jednocześnie tworząc realizm magiczny równie skutecznie, co Olga Tokarczuk w "Prawieku". W wielowątkowej opowieści zachwycają rzetelne opisy wiejskich realiów, przywoływana autentyczna gwara w wypowiedziach rodowitych mieszkańców wioski, ale i zderzenie naturalizmu miejsca z dala od cywilizacji w zestawieniu z nowomową nastolatków i popkulturą spod znaku Harry’ego Pottera i New Age.
"Czarownica z Radosnej" to miszmasz literacki, tak ładny i tak miły w odbiorze, że z przyjemnością można go konsumować w letnie popołudnie w wielkim, głośnym mieście. Staniszewska pięknie wycisza.