Specjalista od wirtualnej rzeczywistości, profesor jednego z amerykańskich uniwersytetów, jak wielu przed nim, wygłasza swój "ostatni wykład". O ile jednak o innych pogadankach pamiętają tylko małe grupki obecnych na sali studentów, o tyle Randy’ego Pauscha wysłuchali ludzie z wielu innych krajów. Nagranie trafiło do Internetu i zrobiło tam furorę. Dlaczego? Nie z powodu raka trzustki, który zabije Pauscha w ciągu kilku miesięcy, ale radości życia emanującej z silnego, sprawnego mężczyzny, który szuka mądrego sposobu na powiedzenie "żegnaj".
Przesłaniem zawartym w przemowie Randy’ego było spełnianie dziecięcych marzeń – swoich, jak i cudzych. Brzmi banalnie, ale udało mu się nie popaść w pompatyczne tony. W ostatnich słowach wyznał swojej publiczności, że mówił to przede wszystkim dla swoich dzieci, które w chwili jego śmierci będą jeszcze za małe, żeby go pamiętać. W tym samym celu zdecydował się też, wraz z Jeffrey’em Zaslowem napisać książkę "Ostatni wykład". Jest to zbiór krótkich historyjek, anegdot, prostych życiowych rad i ciepłych słów skierowanych do członków rodziny i przyjaciół. W pewnym sensie jest to forma testamentu spisanego dla jego dzieci, bo chętniej po latach uwierzą w jego rady, jeśli z uwagą przeczyta je wiele osób.

A dlaczego warto? Bo, wbrew oczekiwaniom nie jest to żaden wyciskacz łez. Słowa Pauscha czyta się z nie znikającym z twarzy, ciepłym uśmiechem i wiarą w prawdziwość tego, co mówią. Jak można nie wierzyć człowiekowi, który nie tyle pogodził się ze śmiercią, co w najprawdziwszym tego wyrażenia znaczeniu "chwyta dzień"? Nawet, jeśli "Ostatni wykład" dociera do ludzi tak dogłębnie dlatego, że jego autorem jest umierający człowiek, to czy będzie czymś złym, jeśli obejrzenie jego przemowy lub lektura książki ukaże nam życie w cieplejszym świetle?

Dla tych, którzy nie obejrzeli nagrania w Internecie, wydawnictwo dołącza do książki płytę DVD z filmem, można więc chłonąć energię Pauscha kilkoma zmysłami.