Czy jesteśmy sami we wszechświecie? A jeśli nie, i podczas eksploracji kosmosu natkniemy się na istoty nieporównywalnie doskonalsze od nas? Czy możliwa jest pokojowa wymiana informacji? Czy mielibyśmy jakiekolwiek szanse stając z nimi do walki? Czy wampir na pokładzie może nam pomóc?
Na wstępie trzeba napisać, że "Ślepowidzenie" to nie książka dla każdego. W zasadzie można nawet stwierdzić, że dla nielicznych. Jest to powieść przeznaczona dla fanów statków kosmicznych, teorii odnoszących się do istot pozaziemskich i wszelkich wątków dotyczących technologii przyszłości i mechanizacji człowieka. Dodatkowo wymaga też od czytelników, by w ich głowach pozostała spora wiedza z zakresu biologii i fizyki z okresu szkolnego. "Ślepowidzenie" to książka science fiction w najtwardszej możliwej wersji, pisana w formie dziennika jednego z pasażerów statku. Trudne i wymagające są tu tak opisy, jak fabuła, dygresje i dialogi.

Mieszkańcy statku to zbiór nietypowych osobników: jest tu kobieta z rozszczepioną osobowością, częściowo zmechanizowany naukowiec, wskrzeszony dla potrzeb ludzi wampir oraz nasz narrator – mężczyzna z wyciętą połową mózgu, który nie jest zdolny by czuć.

Pomijając wysoki realizm fabuły wynikający z dogłębnych naukowych analiz i wykorzystywanych przez Wattsa istniejących teorii, jak i nieco zawoalowanych odwołań do filozofii i humanizmu "Ślepowidzenie" ma jeszcze jeden (subiektywnie) wartościowy aspekt: w sposób naukowy definiuje wampiry jako oddzielny gatunek sapiens uwzględniając też szereg ich cech i wyjaśniając, skąd biorą się takie zjawiska, jak chociażby lęk krwiopijców przed krzyżami. Jest to fascynujące i świeże spojrzenie dla fanów wampiryzmu przywykłych do typowo gotyckich ujęć.