Za nic nie mogę zapamiętać nazwiska Aravind Adiga. Wiedziałam tylko, że jest na A i według takiego klucza szukałam powieści tegoż autora na półce w księgarni. Książka, o której mowa to "Biały Tygrys"- historia, którą polecam każdemu, próbującemu zrozumieć współczesny świat.

Rzecz dzieje się w Indiach, w czasach nam zbliżonych. Głównego bohatera, Balrama, poznajemy kiedy postanawia opowiedzieć historię swojego życia premierowi Chin i w związku z tym przez 7 nocy nagrywa swoją opowieść na dyktafon. Zza jego pleców wychyla się niezwykle realny portret współczesnych Indii. Adiga pokazuje, jak złudny jest obraz tego kraju, który znamy z mediów, literatury, filmów…

Nie ma tam ani grama tych kolorów, które znajdziemy w filmach z Bollywood, wizerunku nowoczesnego państwa rodem z oficjalnych przekazów, mistycyzmu, za którym podążają rzesze turystów. Balram opowiada o dwóch światach: Ciemności i Jasności. Przy czym ani jeden ani drugi nie jest dobry. Ciemność to niewyobrażalna bieda, brud, brak dostępu do jakichkolwiek zdobyczy cywilizacji, a nad tym wszystkim pieczę trzymają politycy i skorumpowani urzędnicy. Jasność natomiast to przepych i zepsucie wielkich miast, podszyte brudem i biedą, rozwarstwienie społeczne i wszechobecna korupcja. Adiga nie obawia się nam tego pokazać i robi to w sposób dosadny i niezwykle obrazowy. Przedstawia historię tytułowego bohatera Balrama- Białego Tygrysa, który uciekając z Ciemności znalazł swoją drogę do Jasności. Nie jest to droga cnotliwego obywatela. Nie ma tu typowego happy endu: ciężka praca i edukacja mogą cie wynieść na wyżyny. Nie. Nie tędy wiedzie droga do sukcesu w Indiach i autor nie pozostawia nam cienia złudzenia.

Tu uczciwością dorobić się można tylko garbu i braku szacunku u ludzi, dla których się pracuje. Dlatego Balram wybiera drogę, która zaprowadzi go tam, dokąd chce dojść. Kogoś zamorduje, komuś zabierze pieniądze i na takim fundamencie stanie się szanowanym obywatelem Bangaluru. Jakże inne to podejście od tego, którego nas uczono od najmłodszych lat. Pamiętam, że temat mojej pracy maturalnej dawno temu odnosił się właśnie do tzw. Czarnych Charakterów. Zawierał pytanie o to, czy będąc amoralnym można osiągnąć sukces. Kiedy zaczęłam analizować kolejnych licealnych bohaterów okazało się, ze wniosek może być tylko jeden- jedynie moralność prowadzi do prawdziwego sukcesu. A tymczasem ładnych kilka lat później pojawia się Adiga, który bez skrępowania dowodzi, że moralność i sukces już nie są parą.

Historia opowiedziana w "Białym Tygrysie" to naturalnie fikcja, ale mogła się ona wydarzyć właściwie w każdym mieście w Indiach, z lekkimi modyfikacjami tu czy tam. Z resztą, nie tylko w Indiach, ale wszędzie, gdzie rozwarstwienie społeczne jest tak silne. Dlatego na początku napisałam, że książkę polecam każdemu, kto próbuje zrozumieć współczesny świat. Jej szczerość i prostolinijność brutalnie obnażają to, co zwykle wypieramy ze świadomości i co nie jest zgodne z wpojonymi nam kiedyś wzorcami. Tymczasem fakt, że się z czymś nie zgadzamy nie sprawia, że to znika. I „Biały Tygrys” mówi właśnie o tym: fakt, że cały świat widzi prężnie rozwijające się Indie nie zmieni tego, że za tą fasadą miliony wręcz ludzi każdego dnia budzą się aby przeżyć kolejny dzień w brudzie, smrodzie i biedzie. Budzą się w świecie, gdzie nasze ideały i wzorce nie znaczą nic.

Adiga w swojej książce uchyla nam okno na ten nieco "gorszy" świat. Śmiało, zobaczcie co jest po drugiej stronie i dajcie się wciągnąć w 7 nocy naprawdę mocnej literatury.