Kolejny seryjny morderca urządza swoje krwawe łowy w Stanach Zjednoczonych. Do pojmania psychopaty, który swoje ofiary – piętnastoletnie dziewczynki – gwałci, zabija, a następnie wybiela w chlorze, powołany zostaje sztab specjalistów. Wśród detektywów czołowe miejsce przypada Archie’mu Sheridanowi – człowiekowi, którego najbardziej prominentna seryjna morderczyni, piękna Gretchen Lowell przez dziesięć dni torturowała i faszerowała prochami, by zabić w nim człowieka, którym kiedyś był.
Debiutancka powieść Chelsea Cain to thriller o tyle specyficzny, że bardziej niż na sprawie kryminalnej skupia się na grach między poszczególnymi bohaterami. Analogiczny zabieg zastosował wcześniej Thomas Harris w "Milczeniu owiec" i podobieństwo do jego książki jest w pierwszych rozdziałach wręcz uderzające. Bo oto znów genialnego, pięknego, fascynującego i charyzmatycznego mordercę (na dodatek z psychiatrycznym przeszkoleniem) poznajemy w trakcie obławy na zupełnie innego psychopatę. I znów ten sadystyczny geniusz ma swojego pupilka wśród przedstawicieli prawa, a ich schadzki są swoistą grą, w której policjant dostaje tropy pomocne w śledztwie, a psychopata coraz głębiej wgryza się w umysł drugiego człowieka.

Na szczęście autorka "Obłędu serca" po kilku rozdziałach uwalnia się od zarzutów o kopiowanie uznanych dzieł i pokazuje to, co jest jej własne, nie Harrisa. Autor "Milczenia owiec" miał ułatwione zadanie, bo postać ściganego przez FBI Buffalo Billa wzorował na faktycznie istniejącym i wyjątkowo przerażającym Edzie Geinie. Cain za to swojego Dusiciela po lekcjach musiała wymyślić sama i wyszło jej to zupełnie dobrze. Na dodatek poruszyła temat, który stara się chować pod wycieraczkę – pedofilię nauczycieli.

Oprócz psychopaty na wolności, na potrzeby "Obłędu serca", jak i kolejnych tomów swoich książek autorka musiała stworzyć postać nieprzeciętną, która wryje się czytelnikowi w pamięć. Tak narodziła się Gretchen Lowell, olśniewająco piękna blondynka, która zawsze wie, jak dostać to, na co ma ochotę. O jej nieprzeciętności niech świadczy fakt, że przez dziesięć lat grasowania na wolności brutalnie zamordowała dwieście osób! Spośród faktycznie istniejących seryjnych morderców naszych czasów najbardziej "zabójczy" mają na koncie sporo poniżej setki ofiar.

Gretchen Lowell pewnie nie przebije swoją sławą i charyzmą Hannibala Lectera, ale bez wątpienia jest najciekawszą mroczną osobowością thrillerów ostatnich lat. Jej pokręcona relacja z Archie’m Sheridanem nie ma tej niewinności, którą zachwycał układ Clarice Starling i kanibala-erudyty, jednak kiedy czyta się opisy ich spotkań też ma się dreszcze.