Wszyscy znamy dramat, jakim jest wczesna pobudka zimową porą. Jeszcze ciemno – na termometrze minus 15 i mamy nadzieję, że to głupia pomyłka, że coś nas przypadkowo wybiło ze snu i przed nami jeszcze prawie cała noc. Ale nie... już 6.30... pora wstawać.
Tradycyjnie poranek wygląda tak:  wchodzimy jeszcze nieprzytomni do kuchni, zjadamy na stojąco suchą bułkę popijając ją zimną kawą z nieokreśloną formą życia pływającą na powierzchni, po czym patrzymy na zegarek i krztusząc się odkrywamy, że dawno powinniśmy wyjść. Nic dziwnego, że nasz humor tego dnia balansuje już tylko w okolicach zera absolutnego.

Jedynym ratunkiem na poranną niechęć do życia jest celebracja. A więc spróbujmy jeszcze raz: 6.25 Budzik (trochę wcześniej, żeby bez zbędnego pośpiechu...). Przeciągając się leniwie wstajemy z łóżka i szybko wskakujemy w miękki, frotowy szlafrok. Nadal jak w kokonie, prawda? Teraz śniadanie. Wstaliśmy kilka minut wcześniej, więc mamy czas przygotowanie porannej uczty. Tosty? Twarożek ze szczypiorkiem? Świeża kawa z kardamonem? Mniam! Dlaczego nie wpadliśmy na to wcześniej? Teraz nakrywamy stół. Rozkładamy podkładki w słonecznych, ciepłych kolorach, radosne serwetki i już tylko czekamy, aż kawa się zaparzy. Uff gorąca, chwytamy rękawicą parujący ekspres. Jesteśmy z siebie zadowoleni. Znamy więc już sposób przygotowania, a teraz składniki: szczypiorek (można nawet wyhodować na parapecie), twarożek oraz ciepły, gruby szlafrok i zestaw stołowy. Te i jeszcze parę innych akcesoriów pomocnych do przetrwania zimowego poranka i innych „sytuacji granicznych” kupisz w sklepie www.Domowenastroje.pl.

Teraz ten znany sklep internetowy otworzył nową placówkę w świecie realnym – w Radomiu. Jest to jest to partnerski sklep firmy Euro Firany, w którym będą także oferowane również produkty  dostępne w Domowenastroje.pl. - Nasi klienci zadawali w mailach lub telefonicznie mnóstwo pytań w stylu „A czy jest miłe w dotyku, a czy nie będzie drapało, etc.” - mówi Lidia Gruszczyńska z Domowenastroje.pl.  A jak mówi chińskie przysłowie, lepiej raz zobaczyć niż sto razy usłyszeć – śmieje się Pani Lidia.