Ludlow Fitch, mały kieszonkowiec z Miasta ucieka przed rodzicami do wioski Pagus Parvus. W tym samym czasie przybywa do niej Joe Zabiddou, tajemniczy mężczyzna, w towarzystwie żaby, drewnianej nogi i czarnej księgi. Ich losy stykają się ze sobą, co przynosi nieoczekiwane skutki dla żyjących w strachu przed niegodziwym Jeremiaszem mieszkańców.
„Czarna księga sekretów” to debiut literacki F. E. Higgins. Biorąc do ręki jej powieść łatwo zauważyć analogie do innej brytyjskiej pisarki, która pojawiają się znikąd zawojowała rynek literatury dla dzieci i dorosłych. Podobieństwo widać nawet na okładce, bo, podobnie jak J. K. Rowling również Higgins pod inicjałami ukryła swoją płeć, by nie zniechęcić nią męskiej części czytelników.
Powieść Brytyjki to doskonale skrojona historia zbrodni, mistycyzmu i tajemnic. Pisana w zmiennej narracji i stylizowana na pamiętniki przypomina klasyczne baśnie. Opisane w niej wydarzenia często są dość makabryczne, ale nie aż tak, jak znane wszystkim „Baśnie braci Grimm”, które przecież od lat czyta się dzieciom. W przeciwieństwie jednak do tych opowieści, „Czarna księga sekretów” zawiera w sobie dużo życiowych mądrości, morałów i lekko przekazywanych wartości. Co więcej jest to też spójna powieść, a nie zbiór oderwanych od siebie historii.
Pomijając lekkość pióra, wciągającą historię i głębię, która nie męczy, Higgins umieściła w „Czarnej księdze sekretów” coś, czemu nikt nie potrafi się oprzeć: tajemnice szarych, zwykłych ludzi, którzy o północy, przy lampce brandy opowiadają o czynach, które nie pozwalają im zasnąć.
Choć „Czarna księga sekretów” pisana była głównie z myślą o młodszych czytelnikach, podobnie jak historie o Harry'm Potterze bez trudu trafi także do wymagających dorosłych. Co więcej, pisana jest w sposób o wiele dojrzalszy, niż początkowe tomy sagi o czarodzieju, nie ma więc mowy o zarzutach o infantylność książki. Starszym i młodszym, wszystkim, którzy po prostu lubią czytać – gorąco polecam!
„Czarna księga sekretów” to debiut literacki F. E. Higgins. Biorąc do ręki jej powieść łatwo zauważyć analogie do innej brytyjskiej pisarki, która pojawiają się znikąd zawojowała rynek literatury dla dzieci i dorosłych. Podobieństwo widać nawet na okładce, bo, podobnie jak J. K. Rowling również Higgins pod inicjałami ukryła swoją płeć, by nie zniechęcić nią męskiej części czytelników.
Powieść Brytyjki to doskonale skrojona historia zbrodni, mistycyzmu i tajemnic. Pisana w zmiennej narracji i stylizowana na pamiętniki przypomina klasyczne baśnie. Opisane w niej wydarzenia często są dość makabryczne, ale nie aż tak, jak znane wszystkim „Baśnie braci Grimm”, które przecież od lat czyta się dzieciom. W przeciwieństwie jednak do tych opowieści, „Czarna księga sekretów” zawiera w sobie dużo życiowych mądrości, morałów i lekko przekazywanych wartości. Co więcej jest to też spójna powieść, a nie zbiór oderwanych od siebie historii.
Pomijając lekkość pióra, wciągającą historię i głębię, która nie męczy, Higgins umieściła w „Czarnej księdze sekretów” coś, czemu nikt nie potrafi się oprzeć: tajemnice szarych, zwykłych ludzi, którzy o północy, przy lampce brandy opowiadają o czynach, które nie pozwalają im zasnąć.
Choć „Czarna księga sekretów” pisana była głównie z myślą o młodszych czytelnikach, podobnie jak historie o Harry'm Potterze bez trudu trafi także do wymagających dorosłych. Co więcej, pisana jest w sposób o wiele dojrzalszy, niż początkowe tomy sagi o czarodzieju, nie ma więc mowy o zarzutach o infantylność książki. Starszym i młodszym, wszystkim, którzy po prostu lubią czytać – gorąco polecam!