Wakacje to dla wielu z nas czas relaksu i odpoczynku. Poświęcamy go na regenerację po to, by po urlopie wrócić do pracy w pełni sił. Są jednak ludzie, których codzienność definiuje stres i ciągła obawa o własne życie. Żaden odpoczynek czy wakacyjny wyjazd nie jest w stanie wyrwać ich z psychologicznej udręki – o ile tego lata w ogóle będą w stanie wyjść poza cztery ściany swojego domu. Mowa o pacjentach cierpiących na ciężką astmę.
Według lekarzy i psychologów w walce z przewlekłymi chorobami zdrowie psychiczne pacjentów jest tak samo istotne jak kondycja fizyczna. W przypadku ciężkiej astmy alergicznej, której ataki mogą występować codziennie, chorzy muszą stawić czoła poczuciu niepewności i zagrożenia życia. Niestety ciągły stres niekorzystnie przekłada się na efekty stosowanych terapii - objawy nie ustępują, a chory znajduje się w terapeutycznym, błędnym kole.

W nowoczesnych terapiach leczniczych pacjentów postrzega się jako psychosomatyczną jedność, co oznacza, że nie można rozpoznawać i leczyć objawów w oderwaniu od stanu psychicznego. Choroby, a w szczególności choroby przewlekłe, są dla pacjentów silnym stresorem psychicznym, na działanie którego wystawione są całe rodziny. Pacjenci pokładają w leczeniu wiele nadziei, które w przypadku ciężkich chorób przewlekłych mogą przekształcić się w gorzkie rozczarowanie. Tradycyjne i ogólnodostępne metody leczenia spotykają się często z niezadowalającymi efektami.

Astma, zwłaszcza ta w najcięższej postaci, ma szkodliwy wpływ na funkcjonowanie chorego, pracę zawodową i kontakty towarzyskie, zakłóca realizację celów życiowych i utrudnia zaspokajanie czasami nawet prostych potrzeb. Problemy nawarstwiają się, gdy rodziny nie są w stanie pokryć wysokich kosztów leczenia, a na liście leków refundowanych nie odnajdują nowoczesnych, skutecznych substancji biologicznych, takich jak choćby omalizumab (pod handlową marką Xolair), stosowany w przypadkach ciężkiej astmy alergicznej, trudnej do kontroli. Te wszystkie czynniki wpływają zarówno na samopoczucie i postawę chorego, jak i na jego zaangażowanie w samą terapię.

Dolegliwości związane z chorobą zmniejszają poczucie psychicznego komfortu. Napady duszności zmuszają pacjentów do szukania pomocy u innych osób. Czasami ataki astmy są tak silne, iż pacjenci, choć świadomi sytuacji w jakiej się znajdują, nie są w stanie poprosić o pomoc. Takie przypadki uwydatniają poczucie bezradności i uzależnienia od czynników, na które chorzy nie mają żadnego wpływu.

Z jednej strony choroba okazuje się być głównym powodem stresu, z drugiej strony stres i napady paniki mogą prowokować ataki duszności. W takim emocjonalnym, ślepym zaułku znajduje się wielu chorych  -szczególnie tych, których astma dotknęła najbardziej. Pacjenci, którzy są w pełni świadomi wpływu emocji na objawy chorobowe, którzy umieją rozróżnić napady paniki od pogarszającego się ataku astmy, lepiej kontrolują chorobę i sami przyczyniają się do poprawy jakości życia. Zwiększenie kontroli i opanowania astmy jest równoznaczne ze zwiększeniem poczucia komfortu, a także ze zmniejszeniem napięcia emocjonalnego.

Wyniki badań przeprowadzonych wśród pacjentów z ciężką astmą alergiczną przez dr Annę Potoczek udowadniają, że problem nie jest błahy. Aż u 70% chorych z ciężką astmą oskrzelową występują zaburzenia o charakterze paniki, a u 35% depresja (w tym 6% ciężka). Skoncentrowanie się na leczeniu zaburzeń psychologicznych powinno spotkać się z lepszymi rezultatami w terapiach leczniczych.

Co do tego, że astma jest chorobą nieuleczalną, która może odcisnąć swoje piętno na psychice chorego, nie ma żadnych wątpliwości. Rewolucje, jakie każdej dekady dokonują się w medycynie, usprawniają opiekę nad pacjentami. Nadzieją pozostają skuteczne, ale kosztowne w Polsce, złożone leki biologiczne, dzięki którym możliwe jest zminimalizowanie wpływu choroby na życie chorego i jego rodziny. Tak samo istotny jak leki jest jednak stan psychiczny pacjenta, który w razie konieczności w żadnym wypadku nie powinien zostać pozbawiony opieki.