– Rysiek jest w Warszawie. Musisz się z nim spotkać. Jest w hotelu Bristol…
Danuta przez telefon zdradzała podekscytowanie, a sprawa wydawała się pilna. Kim jednak był Rysiek? I dlaczego mam się z nim spotkać? – tymi słowami zaczyna swoją książkę Patrycja Bukalska. Kilka słów usłyszanych w słuchawce telefonu sprawiło, że poznała Stanisława Aronsona – Ryśka. Postać, która wymyka się wszelkim stereotypom.
Historia targała nim na wszystkie strony. Dzieciństwo spędził w Łodzi, sowiecką okupację we Lwowie. Uciekł z pociągu jadącego do Treblinki, by walczyć w elitarnym bojowym oddziale Armii Krajowej. Polskę opuszczał w obawie przed prześladowaniami NKWD. Dziś, w wolnej Polsce, poszukuje utraconej ojczyny i dba o pamięć o towarzyszach broni. Zderzenie soczystej narracji autorki i trzeźwego głosu samego bohatera sprawia, że otrzymujemy niepowtarzalną szansę poznania Ryśka. A czy możliwa jest większa przygoda niż spotkanie z kimś, kto mówi o sobie: Naprawdę nie wiem, kim jestem, za każdym razem zdaje mi się, że jestem kimś innym?
Losami Stanisława Aronsona historia targała na wszystkie strony. Dzieciństwo spędził w Łodzi, sowiecką okupację we Lwowie. Uwięziono go w warszawskim getcie. Uciekł z pociągu jadącego do Treblinki by walczyć w bojowym oddziale Armii Krajowej i powstaniu warszawskim. Polskę opuszczał w obawie przed NKWD. Służył najpierw w armii Andersa, a potem we wszystkich wojnach Izraela. W wolnej Polsce poszukuje utraconej przeszłości. Żołnierz Kedywu – Rysiek (tak brzmiał jego konspiracyjny pseudonim) brał udział w wielu niezwykłych wydarzeniach.
To jednak nie wydarzenia decydują o wyjątkowości losów bohatera tej książki. Najważniejsi są w nich ludzie. Rodzina, ta którą stracił i ta którą odnalazł w Izraelu. Przyjaciele z przed wojny. Towarzysze broni u boku których przelewał krew za obie swoje ojczyzny Polskę i Izrael. I przede wszystkim sam Rysiek. Po prostu trzeba go poznać! Można to zrobić jednym tchem – czytając pasjonującą książkę Patrycji Bukalskiej.