Pogoń za suknią ślubną i garniturem, wybór zaproszeń, znalezienie zespołu, fotografa, kamerzysty, stosy papierków z urzędu – to wszystko jest ważne, ale blednie w porównaniu z problemem znalezienia sali weselnej.
Kameralna, czy przestronna?
Oczywiście, aby zacząć jej szukać musimy mieć wstępną listę gości. Od tego zależeć będzie czy wynajmiemy salę dużą na ponad 100 osób, czy bardziej kameralną na 40 gości. – Co ważne, dokładną liczbę gości podajemy gospodarzowi dopiero na tydzień, dwa tygodnie przed weselem. Nie należy się o to martwić. W umowie powinno się określić tylko przybliżoną liczbę weselników, z opcją, że może się ona zmienić na przykład o 15 osób – mówi Marcin Gałecki, właściciel Dworku Staropolskiego w Poznaniu, który specjalizuje się w organizacji dużych wesel.
Cena to nie wszystko
Narzeczeni mają do wyboru pałacyki, dworki, hotele i pensjonaty. Jest w czym wybierać. Wszystko zależy od gustu. Czy chcemy luksusowe sale, pełne złotych dodatków w kilkugwiazdkowych hotelach, czy romantyczne pałacyki, a może tradycyjne dworki i pensjonaty w stylu staropolskim. Duże znaczenie ma oczywiście cena. Luksusowy hotel czy pałac to wydatek od 300 do 200 zł za osobę za posiłek weselny. Mniej zapłacimy w hotelach dwu- i trzygwiazdkowych, gospodach i pensjonatach – tu ceny wahają się od 130 zł – do 200 zł za osobę. Jak już jesteśmy przy menu, to warto sprawdzić jaką ofertę ma obiekt. Cena to nie wszystko. Za 170 zł za osobę mogą być 3 porcje obiadowe, a w innym obiekcie – 2 porcje. To spora różnica. Jedzenia na weselu nie może zabraknąć. Sprawdzona kuchnia to podstawa. - Warto przed rezerwacją sali udać się do wybranego miejsca na obiad. Możemy zrobić to incognito lub zapowiedzieć się, że chcemy spróbować specjalności kuchni. Wtedy często możemy liczyć na zniżkę za ten posiłek – doradza M. Gałecki z Dworku Staropolskiego.
Ukryte pułapki
Na co jeszcze warto zwrócić uwagę szukając sali weselnej? Przede wszystkim na ukryte koszty. - Koniecznie trzeba sprawdzić czy właściciel obiektu nie pobiera dodatkowych opłat za dekorację sali, obsługę kelnerską, za parking, a nawet za włączoną klimatyzację. Takie koszty mogą być kłopotliwym i niespodziewanym wydatkiem – mówi Ania, która bierze ślub już za miesiąc w Zamościu. No i najważniejsze – termin. Paradoksalnie często od terminu wolnej sali weselnej zależy termin naszego ślubu. Jeśli zależy nam na konkretnym obiekcie, dostosujemy kościół i księdza, bo to łatwiej załatwić. Ale prawdą jest, że piękne i popularne obiekty trzeba rezerwować rok wcześniej. – My bierzemy ślub w lipcu przyszłego roku w Zameczku w Dąbrówce WIelkopolskiej. Termin i salę mamy już tam zarezerwowaną tam od pół roku – mówią Karolina i Łukasz z Poznania. Oczywiście zasada ta tyczy się głównie piątków i sobót w najbardziej obleganych miesiącach, czyli czerwcu, lipcu i sierpniu. W czwartki i niedziele (coraz bardziej popularne) oraz w okresie jesienno-zimowym nie ma takiej presji czasu.
Najlepiej jednak, o ile to możliwe, zarezerwować sobie wymarzoną salę dużo wcześniej, wpłacić zaliczkę i spokojnie, bez nerwów zająć się załatwianiem innych spraw. I mieć czas, aby się cieszyć z nadchodzącego wspaniałego momentu przysięgi miłości ukochanej osobie.