W dniu Święta Komisji Edukacji Narodowej to nauczyciele śpiewają dzieciom. W jesienne dni całe klasy wraz z rodzicami jeżdżą do lasu na wspólne pieczenie ziemniaków. W karnawale kadra szkolna bawi się na balach razem z rodzicami wychowanków… Trudno uwierzyć, ale takie szkoły też istnieją w Polsce.
"Integracja" robi ogromną furorę w szkolnym słowniku. Jednak jej pojęcie jest ograniczane do oznaczenia klas, do których wspólnie ze zdrowymi dziećmi uczęszczają także te niepełnosprawne. A integrować nie tylko mogą, ale wręcz powinny wszystkie placówki szkolne.

Z belfrem „za pan brat”

Układ stosunków klasowych z każdym rokiem zmienia swój charakter. Z surowego pedagoga wyrasta nauczyciel, będący wsparciem w trudnych sytuacjach, nie tylko tych dotyczących problemów w nauce. – Często do mojego gabinetu pukają zapłakane maluchy. Więc to oczywiste, że moim obowiązkiem jest „wytrzeć nos” i pocieszyć – tłumaczy Iwona Gertig, Dyrektor Społecznej Szkoły Podstawowej nr 1 STO.- Nie uważam, by takie gesty umniejszały mojemu stanowisku – dodaje. Wspólne wyjazdy z dziećmi budują pozytywne relacje, które skutkują przyjazną atmosferą w klasie i kojarzeniu szkoły z „czymś przyjemnym”. A to wpływa na poziom przyswajania wiedzy i chęć uczestnictwa w innych zajęciach organizowanych przez placówki. Nic więc dziwnego, że w takim otoczeniu uczniowie aktywniej podejmują się organizacji chociażby akcji charytatywnych jak koncerty na rzecz chorych dzieci, czy comiesięczne zbiórki pieniędzy dla potrzebujących. Tworzenie i kultywowanie własnych tradycji też jest sposobem na zjednoczenie grup szkolnych. W poznańskiej społecznej jedynce „słodkie piątki” przed koncertami charytatywnymi angażują nie tylko uczniów dystrybuujących ciasto, ale też ich mamy dostarczające domowe wypieki.

Rodzic zaangażowany

Szkolne przyjaźnie są nie tylko udziałem dzieci. Spotkania rodziców na zebraniach, wywiadówkach czy radach owocują licznymi znajomościami i jeszcze ściślejszą współpracą na rzecz edukacji własnych pociech. Dodatkowa aktywność rodzica w szkole przestała być kojarzona z przymusem, bo coraz częściej widać płynące z niej dodatkowe korzyści. Wspólna zabawa w karnawale czy organizacja pikników i rajdów może działać wręcz terapeutycznie na zapracowanych dorosłych. Tak się dzieje nie tylko w społecznej jedynce lecz również w wielu innych szkołach niepublicznych. – W naszej szkole od dziesięciu lat średnio raz w miesiącu dzieci i rodzice wraz z nauczycielami wyjeżdżają na wycieczki krajoznawcze. Popularność tych wypadów świadczy, że to bardzo potrzebna inicjatywa – wyjaśnia Leszek Weichert, dyrektor Szkoły Podstawowej i Gimnazjum Katolickiego Stowarzyszenia Wychowawców w Gorzowie Wielkopolskim. Jak do tej pory taki model integracji z mniejszym lub większym sukcesem wdrażają szkoły społeczne, prowadzone przez różne stowarzyszenia. Jednak nie ma reguły mówiącej, że płatne szkoły zawsze lepiej będą spełniać zadania mające integrować ucznia ze środowiskiem. Wszystko zależy od kadry pedagogicznej i pomysłu na prowadzenie placówki. Wystarczy, zapisując dziecko do publicznej szkoły, podjąć decyzję, że czynnie zaangażujemy się w życie szkoły.

Spełnione dziecko

Aktywny udział dzieci w życiu szkolnym pozwala na rozwijanie ich naturalnych predyspozycji przywódczych. Poza standardową nauką w klasach, uczniowie w praktyce poznają aspekty pracy w grupie, zaczynają wdrażać teorię w życie i myśleć kreatywnie. Wysiłki i osiągnięcia podopiecznych w innych dziedzinach niż nauka warto nagradzać, by motywacja  była silniejsza. To, kim w przyszłości będzie nasze dziecko, zależy od jego dzieciństwa. Jednak nie oznacza to, że gdy zmusimy je do nauki ponad jego możliwości, zostanie naukowcem. Umiejętnie łączone przez szkołę różne formy aktywności dają mu szansę na odnalezienie siebie i szczęśliwe dorosłe życie.