Starsi zwykle 31 października wybierają się na imprezy do klubów, przebierają się w śmieszne stroje prostu z horroru czy wróżą.
Halloween wywodzi się z celtyckiego obrządku Samhain. Ponad 2 tys. lat temu w ten dzień żegnano lato, witano zimę oraz obchodzono święto zmarłych. W ten dzień w Irlandii palono ogniska oraz odprawiano modły za dusze zmarłych. Ludzie przebierali się w kolorowe kostiumy i odprowadzali duchy do granic miast. Irlandzcy imigranci sprowadzili tradycję do Ameryki Północnej w XIX wieku. W drugiej połowie XX wieku święto trafiło do zachodniej Europy, a w latach 90-tych przywędrowało do Polski. Najbardziej charakterystycznym symbolem tego dnia są powycinane dynie z dziurami oznaczającymi nos i oczy, często ze świecącymi lampionami w środku. Sama nazwa „Halloween” najprawdopodobniej powstała ze zwrotu oznaczającego Dzień Zaduszny, czyli „All Hallows Ele”.
Halloween stało się u nas pretekstem do dobrej zabawy. Już od najmłodszych lat dzieciaki w przedszkolach przebierają się różne upiorne stroje, często postacie filmowe. Panie przedszkolanki organizują im różnorakie zabawy i wycinają wspólnie z maluchami głowy dyni. Jedną z popularniejszych jest wyławianie pływających w wodzie jabłek za pomocą zębów. Inną popularną zabawą jest zjadanie bez pomocy rąk wiszących na nitkach ciastek lub owoców. Na zachodzie bardzo modne stało się odwiedzanie sąsiednich domów w celu zdobyciu cukierków. Dzieci pukają do drzwi i krzyczą: „cukierek albo psikus”. U nas jeszcze zdarza się to dość sporadycznie. Możemy także powrócić sobie za pomocą spodków. Ich zawartość ma nam wywróżyć przyszły rok W Ameryce Północnej niezamężne kobiety siadają w ten dzień w ciemnym pokoju patrząc w lustro tak długo aż nie pojawi się w nim twarz przyszłego małżonka. Jeżeli natomiast jakimś cudem zamiast twarzy pojawi się trupia czaszka kobieta nie przeżyje dłużej niż rok – jest to oczywiście przesąd!