Słyszeliście kiedyś sformułowanie „białe małżeństwo”? Byś może wielu z Was spotyka się z tym po raz pierwszy. Tak naprawdę nie ma w tym nic dziwnego, bo nie wiele osób postanawia żyć w białych, czyli nieskonsumowanych związkach. I nie chodzi mi tu tylko o czystość przedmałżeńską, ale o codzienne życie po ślubie…

Pewnie w tym momencie wielu z Was się krzywi z niedowierzaniem, jak w ogóle można wytrzymać dłużej bez seksu? Przecież to instynkt i jesteśmy do tego stworzeni. Poza tym to jest właśnie najpiękniejsza forma oddania się drugiej osobie i okazania mu uczucia. Nie mamy innej możliwości, by być jeszcze bliżej siebie, niż właśnie podczas stosunku płciowego. Seks z miłości jest piękny i powinniśmy się nim cieszyć. Są jednak tacy, którzy z naszym zdaniem zgodzić się nie mogą i uważają, że życie bez bliskości jest możliwe. O dziwo są wśród mężczyźni, pomimo tego, że od wieków wydawałoby się, że to właśnie im powinno najbardziej zależeć na seksie.

Możemy połączyć to z wiarą katolicką, ale nie do końca. Kościół faktycznie namawia do czystości przedmałżeńskiej i zachowania dziewictwa, aż do dnia ślubu. Po ślubie jednak mamy się kochać, bo to całkiem ludzkie i usprawiedliwione. Mamy płodzić dzieci, wychowywać je i budować szczęśliwe, kochające się rodziny. Jesteśmy stworzeni do miłości, bliskości i pożądania i wiara tego nie potępia. Jeżeli chcemy wyrzec się seksu, wyrzekamy się także czegoś najcenniejszego i bardzo istotnego dla Kościoła katolickiego. Możemy mieć, więc problem, żeby uzyskać ślub kościelny.

Kilka lat temu znany psycholog Anthony F. Bogaert dowiódł, że istnieje zjawisko takie, jak seksualność i jest to forma pewnego zaburzenia. Charakteryzuje się ono brakiem pociągu seksualnego do przedstawicieli obu płci. Psycholog podjął badania w tym kierunku i udało mu się przebadać ok. 19 tys. Brytyjczyków, wśród których byli mężczyźni i kobiety od 16 do 50-tego roku życia. Grono 200-tu osób przyznało się do swojego braku zainteresowania seksem. Dzięki temu badacz opisał tę przypadłość jako orientację seksualną, charakteryzującą się brakiem pociągu seksualnego.

Sam problem pojawia się dopiero wtedy, kiedy jedna strona chce żyć w takim związku i wydaje jej się, że nie potrzebuje bliskości seksualnej. Jest w stanie zadowolić się czułością okazywaną poprzez pocałunek, przytulenie czy wsparcie duchowe. To ma dla niej o wiele większe znaczenie. Jeżeli jednak druga połowa w związku nie jest w stanie zaakceptować takiego stanu rzeczy, może być naprawdę bardzo ciężko żyć razem. Ktoś z pewnością na tym ucierpi i będzie musiał się dostosować do zasad, ustalonych przez partnera/kę. Nie będzie to szczęśliwy związek i prędzej czy później problemy będą się nawarstwiały. Przeciętny człowiek nie jest bowiem przystosowany do wyrzeczenia się seksu, chyba że w imię prawdziwej, oddanej miłości, której uczymy się przez całe swoje życie.

Zdarza się, że pary, które stają się znudzone sobą i seks przestaje ich cieszyć jak dawniej, postanawiają zrobić sobie przerwę na jakiś czas. Taki czasowy celibat może zdziałać w tym wypadku cuda! Seks po przerwie może okazać się zupełnie inny. Ludzie stęskniony za sobą potrafią na nowo cieszyć się ze sobą i zaczynają czuć się z powrotem ze sobą dobrze. Jest to raczej forma terapii.

Aseksualność może być niebezpieczna wtedy, kiedy ma poważne podłoże psychologiczne i wynika z problemów, związanych z akceptacją siebie samego, własnego ciała, czy niemożności zaufania partnerowi. Może być także spowodowana u kobiety strachem przed zajściem w ciążę. W tym momencie należy się zastanowić nad wizytą u psychologa i wyjściu z takiej sytuacji, by na nowo cieszyć się życiem i cieszyć się bliskością. Dużą pomocą może okazać się poważna rozmowa ze swoim partnerem na temat własnych oczekiwać od związku, bliskości i seksualności. Może się wtedy okazać, że tak naprawdę do tej pory nie rozumieliśmy istoty aktu seksualnego i jedynie się przed nim wzbranialiśmy.

Szacuje się, że około 2% społeczeństwa na świecie nie uprawia w ogóle seksu i żyje w tak zwanych białych związkach lub świadomie rezygnuje ze współżycia.